29 stycznia 2012

Miejsca bez imion, ulice przeklęte.

"Śpij, śpij, śpij kochanie. Śpij, śpij mon chéri, 
zaśnij bo opowiem mamie, co się Tobie w nocy śni."

Nadszedł chyba czas na zmiany. I nie mówię tu o żadnym przełomie, ale chyba raczej o tym, by móc wreszcie jak człowiek z godnością i spokojem 
wziąć oddech życiodajnego powietrza. Przesiąkniętego Tobą... Ileż to razy dałam się spalić? Naiwnie i w miłości, lecz jednak z jakimś urokiem na oczach. Sama nie wiem, czy byłam wtedy głupia, czy od tak sobie, najzwyczajniej w świecie zauroczona. Przypomina mi się bardzo wiele chwil... Moje wszystkie rozmowy, te w cztery oczy, w towarzystwie, czy na GG. Odkopałam na nowo wszystkie wyznania, te ważne i cenne, jak i te bezmyślne i bezwartościowe. Miłość, którą dałam, którą otrzymałam, oraz tą, której mogłam tylko pragnąć w najśmielszych snach. Iluż to rzeczy nauczyłam się w ciągu ostatnich 3 lat. Ileż to rzeczy nauczył mnie mój, niezmiennie numer 1, najlepszy przyjaciel. Przede wszystkim tego, że umiem czekać, choć czasami - w porywach niecierpliwości, lecz jednak cierpliwie, śmiesznie to brzmi, co nie? Ale jednak, tyle czasu ile musiałam się naczekać na coś, co i tak nigdy nie przyszło. Choć może jednak - przyszło, w innej postaci niż się spodziewałam, z efektem o jakim nie mogłam nawet zamarzyć. Poprzednio doznałam szczęścia? A skądże! To tylko pozory, bo w szczęściu można płakać jedynie łzami radości, a nie bólu i smutku. A teraz? Chciałabym jak zwykle schematowi odpowiedzieć "nie wiem", ale nie mogę. Szczęście - chyba wreszcie teraz dane mi je poznać, nauczyć się czym jest, wyryć w pamięci jego obraz, szum, dotyk, oddech i ten blask w oczach przepełnionych, ah... światłem duszy!

"Oszołomił mnie dźwiek Tojego oddechu.
Powolnie wypuszczane powietrze,
wyzwalając uśmiech pełen ukrytej rozkoszy.
Sztuką jest by w zapomnieniu oddać się tej chwili

bez rozsądku, w pełni pochwycając wszechświat.
I wystarczy spojrzeć, na oszalałe już z nudów latarnie,
padające bladym światłem na kamienną posadzkę
bijącą zimnem dla wszystkich, ślepo po niej stąpających."
"Miejsca bez imion" by <resus>


- moje przemyślenia: fajnie jest czasami rzucić się w obłoki wspomnień
- muzycznie: Monika Brodka "Saute" & Lana Del Rey - "Video Games"
- nowy cel: świadectwo bez prawie żadnej 2 (dopuszczalna max. 1)
- zachcianka: frappuccino orzechowe i karpatka <3
- film na dzisiaj: "Aimee i Jaguar"
- dzisiejszy humor: uchwalając motywację, powolutku... w Twoich ramionach

25 stycznia 2012

Fuck Off ACTA.

Bo do szczęścia wystarczy nam odrobina wolności...

Sama nie wiem do końca co mam myśleć. Tego nam tylko brakuje, żeby w świecie prowizorycznej wolności zabrano nam jeszcze wolność internetu i swobody korzystania z niego. A to wszystko po to, żeby jeszcze bardziej niż dotychczas kontrolować obywateli. I co? W efekcie końcowym odbiorą nam mózgi? (których zresztą i tak nie wszyscy mają...) Jeśli ludzie nie zmienią swej natury i nie przestaną się wpieprzać w życie innych, to ten świat w końcu upadnie (sama już nie wiem czy to nie byłoby lepsze). Jeszcze trochę, a będziemy potrzebowali pozwolenia pisemnego na wykonanie takich czynności jak pójście do łazienki, albo czytanie książki. Że też nie wspomnę o tym, że seks będzie legalny tylko pod ścisłym nadzorem, bo całowanie już nie wszędzie jest dozwolone... Opamiętajcie się? Choć pewnie i na to jest za późno. Głupi świat. Legalność, nielegalność, piractwo... Nie usprawiedliwiam nikogo, ani niczego, sama odpowiadam za siebie. No ale bez kurwa przesady, żebym musiała kupować oryginalne płyty, gdybym chciała cokolwiek obejrzeć, jakikolwiek film, bo nie będę nawet mówiła o anime, bo tych nie ma w Polsce i to jest dopiero tragedia! Kurczę, nie da się każdego filmu kupić, bo i tak nie zarabiamy pieniędzy. Na pewno nie w tym kraju, skąpanym kłamstwem i zdzierstwem, w którym nawet nie możemy liczyć na godne warunki życia z powodu niskich płac, wysokich cen i podatków, bo rząd chyba pojebało. Nie mam zamiaru sprzedawać swojej godności dla kraju, który z taką gracją rypie nas wszystkich w dupy. No ale wracając, co to ma do ACTA? Bo to kolejny sposób WYDYMANIA społeczeństwa, w tym jeszcze ta niewinna sytuacja "próby utrzymania wszystkiego w tajemnicy"... A co my kurwa, Cesarstwo Rzymskie? Tu panuje ponoć demokracja... DEMOKRACJA! Ach, wybaczcie. Od tej całej politycznej paplaniny chyba uwierzyłam w szczerość tego ustroju... Żałosne.


Dopiero teraz dostrzegam
cały bezsens ludzkiej sytuacji:
ze skrajności w skrajność,
ciągle mocniej - w jeszcze większy bezsens!
Niszczymy, niszczymy, zniszczymy...
Upadnijcie w końcu, nienażarte paszcze zachłanne,
zgińcie wszyscy w tym monetarnym piekle,
skąpanym w śmierci z głodu i ubóstwa.
Nie wierzę w Boga, którym zawładnął pieniądz.
Z łancuchów spuśćcie hieny lubieżne,
niechaj pożrą ten świat do końca.
Na co poddawać się schematom?
Po co odważyć się żyć bez nakazów?
Nieczego już nam nie wolno,
nie łudźcie się naiwne duszyczki.
Rządzą wami ogień plitycznej zdrady i kłamstwo.
Rządzą wami media, pogrążone w morzach łgarstwa i zdzierstwa.
Manipulują wami trendy, mówiąc wam co macie mysleć.
A czym tu myśleć? Przecież to także wam odebrano!
by <resus>

13 stycznia 2012

"Vows are spoken to be broken"

Dźwięczny szum przedarł się przez moją głowę,
ciało - od lęku wzburzone - opada powoli w zmęczeniu.
Tonę w fali emocji o zmierzchu, czekając
cierpliwie na pierwsze przebłyski Twych oczu.
Słyszę jak niespokojnie jeszcze dyszesz,
chcąc znowu powrócić do granicy zmysłów,
idąc tą drogą wraz ze mną, by ostatecznie
zgasic oczy, kładąc głowę na moich ramionach.
Nastepnie by pogrążył nas sen, taki cichy
i spokojny, ale nadal odbicie znaleźć
w rzeczywistości, czując wzajemne ciepło.
By móc o poranku zostać przywitanym
przez promienie słońca, lekko
muskające nasze złączone ciała.
"Sen" by <resus>

07 stycznia 2012

Dzikość serca

"Tak brakuje nam miłości tej szalonej, tej okrutnej,
Przytulamy się do siebie całujemy, tak samotni,
Zapalamy papierosa ponad nami smutne niebo."



(łohohoho, stare jak.. czyli Resus w swoim żywiole - na huśtawkach, mp3 i chillout)

Czyżbym z dnia na dzień robiła się coraz większym umysłowym ślimakiem? Tragedia!
Do tego coraz bardziej dobija mnie blog przyjaciółki - co najmniej jakby nie mogła z własnej woli przyjść do mnie porozmawiać, no ale po co? Lepiej dzielić się smutkami na blogu, tłumić emocje w sobie i płakać po nocach.. No ludzie, nie róbcie z siebie głupich Resus'ów... Co najmniej jakby to fajne było :P
Trzeba przyjąć jakieś perspektywy na ten rok, ale już widzę, że będzie on bardziej "leniwy" niż ten poprzedni. No ale ludzie, nie wymagajcie ode mnie myślenia o przyszłości, zwłaszcza w sytuacji, gdy pełnoletność osiągnę dopiero za 2 lata... Po co mi myśleć teraz o tym, gdzie będę mieszkać, czy będę zdawać prawo jazdy i jaki samochód chcę. Może jeszcze studia mam sobie wybrać w tej chwili?! No i poza tym - wszystko za szybko. Szkoła i harcerstwo są najbardziej odczuwalne dla mnie w tym momencie, do tego potrzebuję znaleźć nową pracę, gdyż kasy mało, a Yatta.pl tylko czeka :D
Brakuje mi dawnego życia i o dziwo nie po raz pierwszy to mówię - przeglądałam swoje wiersze i czytałam od nowa swój pamiętnik i poruszam tę kwestię nie raz - chciałbym, aby było jak kiedyś. Wrócić do dawnych lat, bezosobowej Madzi, dla której ważna była tylko zabawa w chowanego i inne tego typu podwórkowe zajęcia. Może dzięki temu uniknęłabym spotkania z ludźmi, których nie chciałabym poznać znowu. Nie powiem, że nie chciałbym popełnić tych wszystkich błędów, w końcu to one napędzają koło mojego życia, to na nich się uczę, jednakże kilku z nich na pewno bym nie powtórzyła. Choć jak sądzę zrobiłabym inne, tak czy siak. Więc całe gaworzenie, jak to bardzo chciałbym bla bla bla, jest bez sensu. Więc czemu to robię? Bo nie mam sił i napawa mnie strach. To głupie, bezsensowne, dziecinne, ale jednak - strach przed dorosłym życiem. Ale jak to? Ciebie?.. No tak, mnie. Wiem, że czasami zachowuję się nadmiar dojrzale, ale to nie znaczy że nie miałabym ochoty otworzyć mojej szafki z dawnego pokoju, wyjąć Lego, albo Barbie i napierdalać całym dniem, bawiąc się w jakieś dziecięce ufo-porno. Nie przejmować się tym, czy będę miała kasę, żeby sobie kupić dajmy na to jakaś mangę, bo miałabym wyjebane na wszystko i wszystkich, liczyłoby się tu i teraz, mój własny świat, który co prawda nadal istnieje, ale i tak nie jest tym co kiedyś. I sądzę że czytające to Brigitte lub Agunesu rozumieją przekaz (mam nadzieję) - tak kochane... Opuszcza mój umysł. Nie dlatego że tak chcę, ale jakoś tak, za bardzo mam zapełnione myśli sprawami doczesnymi, aby znaleźć czas na latanie wśród chmur, a nawet jeśli do tego dojdzie to i tak wracam do ziemskiej rzeczywistości. Minna Gomenasai !!! Ja nie chcę tego...  >,<
Widocznie nasza kochana Hime-sama ma dość mojego rozdarcia emocjonalno-życiowego, a ja sama też nie nadążam już za tym. Za bardzo ich wszystkich kocham, żeby z nich zrezygnować, a jednak - to naprawdę boli kochać kogoś, z kim nigdy się nie będzie. I mogę nadal w płaczu wzywać kogoś z nich, ale wiem, że nie przyjdą. Umarli. A ja muszę się z tym pogodzić by nie cierpieć dalej, albo umrę z rozpaczy albo w zapłakaniu i tęsknocie.

"Nigdy nie dowiem się, co straciłam"



- moje przemyślenia: gdyby tak ktoś, kogo kocham powiedział mi... ?
- muzycznie: Lady Pank i T.Love
- modowo: kardigan rozmiaru L!
- nowy cel: uporządkować choć trochę ten chaos
- zachcianka: wybrać do Choco Obsession z S. <3
- film na dzisiaj: ehh... chwilowy zastój
- dzisiejszy humor: antyspołecznie

03 stycznia 2012

Świat cierpi na brak miłości

Chciałam, żebyś wiedział co się dzieje w moim życiu i w moim sercu. Zgłupiałam, gdyż znowu się do Ciebie zbliżyłam. Nie z braku kogoś koło siebie, tylko z głupiej lekkomyślności. Zapomniałam, jak bardzo Cię zraniłam ostatnim razem. Sądziłeś, że się zmieniłam - owszem, ale jak widać nie na tyle. Nie jestem osobą, z którą można konie kraść, tylko wariatem z rozdwojeniem jaźni. Nie zaznasz przy mnie spokoju.

To dziwne, osoby w moim wieku mogą pochwalić się 2 związkami w tym i tak większość z nich nie była zbyt poważniejsza od tzw. "chodzenia". Są osoby, które miały podobne sytuacje do mnie, lecz i tak nie mają na swoim koncie tylu rozterek miłosnych co ja, czyli inaczej mówiąc - mają łatwiej o tyle, że nie muszą roztrząsać tak wielu myśli, ani wracać do tylu wspomnień. Kto może spokojnie powiedzieć, że przebył 2 poważne związki, 2 niespełnione, lecz ogromne miłości i do tego poza tym był z 5 osobami w życiu, mając zaledwie 16 lat?
Ach, chyba przesadziłam, gdyż ja nie zapominam osób... nigdy. Pamiętam każdego, nie tylko kogoś, kogo kochałam, ale także znajomych, dawnych przyjaciół i to wbrew temu, że zapominam co mam zrobić następnego dnia. I czasami napadają mnie takie dni jak ten, że przypominam sobie wszystko. Ile osób z wymienionych kochałam naprawdę? Może ze 3, w jednej była ślepo zauroczona, reszta była miłostkami. Ale to i tak dużo. Tak samo jak dużo osób straciłam, którzy teraz mogliby być moimi przyjaciółmi, albo chociaż którym mogłabym pomóc na tyle, aby nie byli w takiej sytuacji życiowej w jakiej znajdują się obecnie. Jak widać mam syndrom zbawienia świata, a nie pomogę nikomu. I czemuż to wszystko wygląda jak zwykłe, użalające i monotonne pierdolenie?!

W tle:


"Nie chcę żałować żadnych chwil
Chociaż wiem, że nie było kolorowo
Nie chcę zostawić żadnych łez
Chociaż wiem, że czasem bolało"

No i spokój...
Pozbywam się tego co zbędne.
W końcu mam rozdział w życiu na którym mi zależy.
Tak wiem - to wygląda jak gra, być może dlatego,
że na tym polega moje życie.
Ach, cóż za dziecinne podejście.
Ale po prostu uwielbiam to.
Chyba jednak nie przestanę tak myśleć.

02 stycznia 2012

Delikatne, pastelowe niebo ;)

Ostatnio dumałam sobie nad sprawami kategorii przeróżnych i doszłam do wniosku, że nie mamy wpływu zbytnio na przeznaczenie, a co najlepsze, często mylimy kwestię zbieżności sytuacji przypadkowych z owym przeznaczeniem. Przeznaczenie to coś, co ciągnie się za nami przez całe życie, jako tako mamy wpływ na nie (no... tak troszeczkę), ale zazwyczaj przeznaczenie wypełnia się sytuacjami przypadku lub zbieżności miejsca, czasu i osób. I tak za każdym razem. Cały sens owej myśli wypełnia zasada rządząca moją grą w życie, czyli metoda przystanku i drogi...
Aby ktoś mógł być moją drogą, muszę wpierw pokonać wszystkie przystanki, gdyż tylko po przejściu ich wszystkich dowiem się, kto tak naprawdę jest właśnie tą ową drogą. Tak wiem, trochę zagmatwane. Zresztą jak wszystko w moim życiu :)

"Jak zwykle podumam trochę nad herbatą i tostem,
a potem wyleję jeszcze nie określone emocje na papier.
I zasnę, otulona ramieniem miłości mojego świata,
ukazującego się za każdym razem, gdy usłyszę kojącą muzykę zdziczałego serca.
To dlatego, że przeżyłam najcięższą noc w życiu,
tocząc w mym umyśle walkę z samą sobą i wszystkimi dotychczasowymi "ja".
Nikt nie wyszedł z niej zwycięsko, wręcz przeciwnie, polegli wszyscy.
I teraz nie ma już niczego, tylko jedna mała iskra trzymająca mnie przy zdrowych zmysłach.
A jad powoli przedostaje się do wszystkich organów,
zatruwając mnie rozpaczą, zatracając w smutku i depresji.
Wydaje się, że żyję, jednak jak żyję!?
Ledwo łapię oddech w potrzebie ciepła i miłości."
31.12.2011r. by <resus>

- moje przemyślenia: lekko załamuje mnie moje życiowe położenie
- muzycznie: Iiris - "Melyse" & Tori Amos - "Winter"
- modowo: muszę zrobić cosplay na sobote!!
- nowy cel: kupić figurkę Hatsune Miku
- zachcianka: zjeść lasagne :)
- film na dzisiaj: "Jeden dzień"
- dzisiejszy humor: szybko i szalenie, zdecydowanie za szybko

01 stycznia 2012

Tu powinno być napisane coś z przesłaniem...

Sylwester przeminął, witamy w 2012r

Ach, jak ja na to czekałam - 17 lat (na razie rocznikowo ;] ), a w październiku 2013r. tak bardzo utęskniona i wymarzona 18-nastka. I wszystko jest ok, zaczynam przygody w nowym roku, choć jakby nie patrzeć, miniony rok 2011 był największym przełomem i rewolucją mojego życia. Wszystko do góry nogami! Nie dość, że całkowicie zatraciłam się w sztuce miłości, to dodatkowo poszerzyłam horyzonty, poznałam mnóstwo wartościowych ludzi, wielu z nich też straciłam, z wieloma nie mam kontaktu, lecz jednak wszystkim im dziękuje, za to, że pojawili się w moim życiu - czy to na chwilę, czy to na dłużej, jak dla mnie każdy z was tworzy mnie, moją historie i nasze spotkanie na pewno nie było przypadkiem. Wszystkie spędzone chwile gromadzę w swojej pamięci, z tego roku jest ich zadziwiająco wiele :) Dodatkowo wzbogaciłam się o kilku przyjaciół, i tak - spokojnie mogę ich tym mianem określić. Poza tym jestem teraz w liceum, poznaję świat jeszcze bardziej, zdobywam coraz więcej wiedzy, jeszcze mocniej niż przedtem kształcę swoje pasje i wytyczam cele oraz wybieram drogi, jakimi podążam. O dziwo, nie jestem aż tak lekkomyślna, jakby się z początku wydawało :P 
W minionym roku też zaczęłam pracować. Pierwszą pracą było kawiarenka na Hampton w Anglii podczas wakacji, drugą praca w P.T.K. Centertel. Tak, dzięki temu też mam w końcu konto w banku i własną kartę, a nawet dwie, hehe xD 
Hmm.. co jeszcze? Dużo, dużo - ten post pociągnie się w nieskończoność. Rok mogę spokojnie podzielić na etapy, które są rozróżniane osobami, z jakimi wtedy byłam. Styczeń - marzec, piłam... bez sensu, ale strasznie się cieszę, że zrozumiałam swoje błędy z tamtego okresu. Kwiecień - listopad, chyba najintensywniejszy okres całego mojego życia, pełen zmian, wiele chwil płaczu, lecz również dążenia do spełniania marzeń, no i jakby nie patrzeć okres mojej największej miłości - głupiej i naiwnej, no ale każdy musi jakoś zacząć ten rozdział w życiu. Co najważniejsze - niczego nie żałuję. 
W tym czasie powstały też, moim zdaniem, najlepsze z moich wierszy, zdobyłam się na odwagę i przefarbowałam włosy na rudo oraz postanowiłam zrobić sobie tatuaż i kolczyki. Spędziłam mnóstwo czasu z moim Teamem, jeszcze bardziej przekonując się do tego, że są oni jedną z najważniejszych części mojego życia. Parę spraw zjebałam i owszem, nie dostałam się do Sawickiej, lecz tak jak mówiłam - wcale mi nie jest szkoda, zbyt dużo wagarowałam i po raz pierwszy w życiu mam zagrożenie, tylko jedno z chemii, no ale jest i do tego całkowicie pogorszyły mi się relacje w domu, w którym i tak nie wytrzymam zbyt długo, no ale cóż. Robiąc rachunek sumienia przed samą sobą z mojego zachowania nie mogę powiedzieć, że się nie starałam.
Dodatkowo udało mi się spełnić kilka moich marzeń:
- byłam we Francji i Hiszpanii,
- widziałam La Sagradę Familię i Lazurowe Wybrzeże,
oraz spełniłam kilka celów i postanowień:
- zapaliłam Black Devil'a i Lucky Strike'a,
- kupiłam sobie mizensę i anime "Murder Princess" na DVD,
- mam płytę Nirvany "Nevermind".

Moje postanowienia noworoczne:
- schudnąć do 53 kg schudłam do 59...
- zacząć się zdrowo odżywiać ta... jak na razie mniej Macka
- więcej motywacji do nauki Done!
mniej stresu!! póki mieszkam z mamą to niemożliwe
jeździć w tym roku na koncerty Done!
- pracować obijam się
- zacząć uprawiać jakiś sport (biegać lub pływać itp.) bez komentarza xD

- moje przemyślenia: i tak nie spełnię pewnie żadnego z tych postanowień, haha, fajne podejście :P
- muzycznie: soundtrack z tamtego roku na YouTube.pl
- modowo: czas kupić sobie kolorowe spodnie!
- nowy cel: 7 powyższych ;D
- zachcianka: gofry z bitą śmietaną
- film na dzisiaj: "Opowieści z Narni: Podróż Wędrowca do Świtu"
- dzisiejszy humor: imprezowo, lecz jakże leniwie >,<