29 lipca 2012

Coraz trudniej o samotność w samotności...

Ostatnio zrobiło mi się strasznie smutno. Tęsknię za wieloma osobami... a co najdziwniejsze, że to wszystko dzieje się przez moje sny, w których pojawiają się osoby, których dawno nie widziałam, albo z którymi z jakiś powodów straciłam kontakt. Moja ostatnia noc też była tragiczna i znowu powróciłam do wersji płaczu przed snem, dodatkowo zamulając się jak się da piosenkami z mp3. Tej samej nocy oddałam swoje życie pewnej osobie, moją duszę utrzymałam nadal przy tym samym 'człowieku'. Co mi zatem zostało, skoro nawet serce nie należy do mnie? Czas to zmienić, chcę być w pełni sobą, zrozumieć czego chcę. Zdobywać, odkrywać wszystko co obce i nieznane, kochać, śmiać się, szaleć i uśmiechać... Dlaczego czuję, że teraz tego nie mam? No i znowu czytałam tego przeklętego bloga... "Spojrzeć Tobie, kochana, w oczy, a potem sobie i nie cierpieć" - jakże bym chciała, żeby to było pisane do mnie; ale to tylko zakazana żmudna nadzieja. Czyżbym aż tak bardzo się w tym wszystkim pogubiła?
Opanuj się, resus. Póki jeszcze nie zmarnowałaś sobie życia...

(czytając poezje Rimbaud'a podczas lotu do Maroko biznes klasą ;)

Czuję się jak romantyk urodzony w nie-swojej epoce. Indywidualność, cierpienie, samotność... To jest to, co ich wyróżniało. Sama wybrałam sobie taką drogę, wiem. Jednak nadal nie mogę się pogodzić z faktem, że dałam sobie zatrzeć serce, bo stało się już faktem, że je zatarłam. A tak bardzo chciałam tego uniknąć. Z wczorajszego wieczornego podsumowania, zadałam sobie sprawę, że przy każdym moim odejściu, robiłam to dla jakiegoś ''większego celu". Jednakże zawsze żałowałam jednego - nie tego, dla czego zostawiłam wszystko, tylko ogólnie - że odeszłam. Zyskałam dzięki temu wiele. Za pierwszym razem to było jak śmierć - zyskałam życie, wartości, cel i marzenia. Teraz odeszłam po raz drugi, tym razem to było moim cierpieniem, lekarstwem, chorobą i jednocześnie zbawieniem. Co z tego mam? To że pogubiłam się jak nigdy, istniejąc tylko na prowizorycznej harmonii życia? Ta harmonia nie istnieje już od dawien dawna, a ja chyba ciągle chce wierzyć w jej powrót. Chciałabym móc zamknąć w spokoju oczy, czując znowu tę samą fale ciepła, co w dniu moich 16 urodzin. Odchodze, ale zawsze chcę wracać. Dziwne, co nie? Zwłaszcza że życie powierzyłam komu innemu... Czy postąpiłam właściwie? Może ten niedobitek uczucia, który we mnie żyje nie jest już miłością, tylko pragnieniem zdobycia celu, który przez tyle lat był dla mnie nieosiągalny... ? Czy moje istnienie nie ma na celu przypadkiem uszczęśliwiać ludzi, jak to sobie zawsze mawiałam, tylko wręcz przeciwnie, tylko ich krzywdzę? Bo na razie to tak wygląda. A co najbardziej bolesne w tym wszystkim, to fakt, że dotyka to tylko tych, których naprawdę kocham...

"Cierpienie jest chyba jedynym niezawodym sposobem zbudzenia duszy ze snu"  ~ Leon Bloy

- moje przemyślenia: samotnym moża być nawet wśród tłumu
- muzycznie: Of Monsters and Men - "Little Talks"
- modowo: czarny - koronkowy, oraz czerwony krawat z Clarie's
- nowy cel: poukładać się wewnętrznie, póki wszystko nie runie
- zachcianka: trzymać Ciebie za rękę, wychodząc z domu
- film na dzisiaj: anime Code Geass R2
- dzisiejszy humor: odczucie wszechobecnej tęsknoty

28 lipca 2012

Could you be the devil?

Pierwsza połowa wakacji można powiedzieć za mną. Jeszcze 6 dni do wylotu z Anglii i powrotu do Polski. Czy tęskniłam? - oczywiście. Czy chce wracać? - nie wiem. Na pewno chce zobaczyć wiele osób - od przyjaciół, przez rodzinke i Ikuto, aż po kilka nowych znajomości ;) Lipiec minął dosyć spokojnie - remont, przeprowadzka, wykańczanie po remoncie, wizyta w Legolandzie i ogólnie kilka przygód. Miałam aż nadto czasu na rozmyślania itp., dokończyłam pisać cykl wierszy, no i oczywiście anime - skończyłam Nodame Cantabile 2 i 3 sezon, special i 2 OVA, do tego doszło jeszcze Shoujo Sect oraz pierwszy sezon Code Geass. Teraz jestem na 10 odcinku 2 serii, dokończe to i biorę się za skończenie K-On drugiego sezonu + odcinki specjalne. Pozytywnie, a jakże by nie! :) Udalo mi się też (w końcu!) obejrzeć Braveheart i Forrest Gump'a. Zajebiste filmy, polecam ;P

Co do spraw związanych bezpośrednio ze mną, to chyba lekko się pogubiłam  na tle sercowym. Choć tłumaczę to sobie zamieszaniem jakie powstało ostatnio wokół mnie. No po prostu masakra... Nigdy nie prosiłam się o żadne wakacyjne miłostki, a teraz, gdy są one jeszcze bardziej nieproszone, przychodzą do mnie i to same! Ale spoko, nic z tego nie będzie :D Jednak znowu odczuwam brak, bardzo widoczny oraz tak oczywisty, że nawet mnie to śmieszy. Zresztą nieważne. Ogarne to kiedyś.
Udało mi się upolować sukienkę na wesele, akurat taką, jaką chciałam - oczywiście w kolorze czerwonym :P Teraz tylko został mi problem z zakupieniem odpowiednich butów, no i totalnie brak pomysłu na fryzure, więc chyba póję na łatwizne i walne coś podobnego do irokeza, w troche lajtowszej wersji... Nie moge się doczekać końcowego efektu! :)

Bla, bla, bla... co jeszcze? Stęskniłam się i to strasznie, ale w sierpniu nie będę miała nawet chwilki wtychnienia, bo w porówaniu z moim dotychczasowym lenistwem, w sierpniu biorę się ostro do pracy, no i przede wszystkim mam strasznie dużo rzeczy w planach - śluby i tym podobne klimaty, imprezka z Agunesu i K., spotkania z Safi, Syzią i Szczygiełkiem, jakaś popijawa z Olkiem się szykuje, koncerty, a żeby jeszcze było mało to w dzień mojego przylotu ide na całą noc do kina na maraton filmowy Władcy Pierścieni, yeeah - kolejne marzenie spełnione <3 A poza tym - cholernie tęsknię za kotami, zarówno Ikuto, jak również O & S... aaaa, ja chce kocie uszka!! *w*


- moje przemyślenia: totalny zastój w pisaniu wierszy ;<
- muzycznie: Anastasia - "In the Dark of the Night"
- modowo: dużo nowości z Londyńskich wyprzedaży *_*
- nowy cel: pasek w tym roku oraz 5 z biologii i PO
- zachcianka: na makaron ze szpinakiem
- film na dzisiaj: Francuski Pocałunek
- dzisiejszy humor: podekscytowana, lecz lekko znudzona

06 lipca 2012

Nauczyliście mnie inaczej patrzeć na świat. Arigatou ^.^

(grając jakąś harcerską piosenkę :) ewentualnie ''Stairway to heaven'' :3)

Koniec roku szkolnego. A ja znowu w Anglii, tym razem pomagam siostrze w odnawianiu jej nowego mieszkanka, potem będę brała udział w przeprowadzce. Cały lipiec poświęcam na odpoczynek i relaks. To nawet przyjemne uczucie - nie mieć żadnych planów, nie martwić się niczym. Nie tęsknić, nie czuć. Tonąć w ciszy i spokoju... Udało mi się obejrzeć dwie serie anime (''G-gata H-kei'' i ''No.6''), teraz jestem w trakcie oglądania ''Mirai Nikki''; jak na razie moim animowym celem jest Code Geass i Nodame Cantabile Finale, bo udało mi się obejrzeć Zero no Tsukaima F przed wylotem ;)

Czytając stare posty odkryłam, że narzekałam bardzo na to, że odczuwam jakiś brak. Hmm... teraz, jakby tak pomyśleć - chyba nie mogę sobie czegoś takiego zarzucić. A to wszystko zapewne dzięki pewnej jednej ludzkiej istocie :) Jak na razie zrezygnowałam z walki o osobę zupenie tej walki nie wartą - nie ma sensu. Nie mam zamiaru wkładać siły w kogoś, kto ma to totalnie gdzieś. To chyba zupełnie zrozumiałe.
Odkąd jestem tu, nieustannie myślę - o ludziach, szkole, przyjaciołach; o niczym i nikim; o wszystkim. O pustce i pełni. O miłośći i nienawiści. O Tobie i o mnie. O Nas. Znowu o mnie. To zaczyna robić się zawirowanym, błędnym kołem. A ja w nim tkwie.


Nadal szukam złotego środka na mój największy problem - przyszłość. Nie moge zdecydować, co chcę robić w życiu i na jakie studia pójdę. A to jest dla mnie naprawdę ważne. W tej chwili zastanawiam się nad prawem oraz etnografią. Miejsce studiów - Warszawa... No ale w każdym bądź razie jeszcze się zobaczy. Polityka w moim życiu zagości na pewno, po prostu kręci mnie to :)

- moje przemyślenia: chyba znalazam nową miłość - Nezumi z ''No.6'' :D
- muzycznie: Monika Brodka - ''Varsovie'' & ''Puddi Puddi 10 hours''
- modowo: liczę na zdobycie paru orzeszków podczas pobytu tutaj ;P
- nowy cel: zacząć znowu jazde konną
- zachcianka: pocky ^,*
- film na dzisiaj: ''Jak zostać królem''
- dzisiejszy humor: lenistwo na maxa xD

''Przyjaźń nie wymaga żadnych słów. To samotność wolna od lęku samotności''
''Miłość zaczyna się wtedy, kiedy szczęście drugiej osoby, jest ważniejsze niż twoje''
Dzisiejszy tytuł notki dedykowany jest dla: Agunesu i Behemota (za to że czuję, że jesteście przy mnie), dla mojej S. (która otwiera mi oczy w sposób zupełnie nieznany dla mnie, ale bardzo fascynujący), dla Olka (który wrócił do mych myśli, za którym cholernie tęsknie i który dał mi jedną z najważniejszych lekcjii mojego życia), dla Brigitte (za to, czego mnie nauczyła i co mi uświadomiła ostatnimi czasy), oraz dla wszystkich pozostałych: Martensa, mojego best przyjaciela M. oraz M & T (z którymi rozmowy jakoś dziwnie mnie podnoszą na duchu). Minna Arigatou !! *w*