31 października 2012

Baka!

Zgroza, która zalewa serce,
strach, co jak gęsia skórka
pokrywa całe moje ciało.
W wątpliwościach opętany umysł,
a cisza wyrywa się przed wrzaskiem,
który z głębi duszy się wydobywa.
Co zrobić? Wciąż myślę...
aby tylko nie popełnić błędu!
Aby tylko nie stracić miłości.
16.10.2012r. by <resus>



Dzisiaj Halloween, jedno z moich najbardziej ulubionych świąt, przez kościół zwanych mianem "szatańskich". Co prawda nie wiem czy wieczorem będę łazić przebrana za idiotę po domach i zbierać cuksy jak co roku (sytuacja rozpadu Teamu, czyli brak osób do tego odpowiednich), ale i tak w tym roku udało mi się po raz kolejny skompletować strój, choć fakt - efekty jest znacznie trudniej uzyskać bo... mam krótkie włosy XD No kurde, kto by pomyślał, co nie? W każdym bądź razie jutro moje najmniej ulubione wraz z Wielkanocą święto, czyli Święto Zmarłych. Co prawda cmentarze wyglądają nocą cudownie od tego natłoku zapalonych świec, no ale jednak bez przesady ludzie, pchacie się jak głupi tam tylko raz w roku bo święto... czyli gdyby go nie było to nikt by nie przejmował się zmarłymi? Spoko... dosyć, bo jeszcze się rozgadam, a przecież sama nie należę do osób jeżdżących na cmentarz, może z tego powodu, że nikt ważny (poza psem) mi nie umarł, a po drugie, całą sobą uważam że to jest głupie budować marmurowy pomnik każdemu zmarłemu człowiekowi. Już lepiej spalić, rozsypać prochy po lesie or wrzucić do rzeki/morza/oceanu, a marmur przeznaczyć na coś bardziej szlachetnego (byle nie nowy kościół).

Humor mam równie mroczny. W sumie to od wczoraj nastąpił nowy przełom w moim życiu, który jest dla mnie dość... intensywny. Gubię się? Jeszcze nie, albo i może, ale na pewno nie teraz. Patrzę na ukryty w chmurach księżyc w pełni. Znowu spoglądam na niego samotnie, bo tak właśnie się czuję. Czy wolę to uczucie, od bliskości innej osoby? Chyba też nie, jednak jest w tym coś za czym tęskniłam - wolność. Spokojnie posiedzieć na huśtawkach i pogapić się w co chwilę chowający się za blokami święcący obiekt. Dni wolnego od szkoły jakoś dziwnie wykorzystuję na swoją korzyść - dzisiaj posprzątałam zaległe książki i gazety, poprzeglądałam je, oraz ... hym, to tyle *w*
W sobotę zaś planuję jechać na trip'a do Czech, tak po prostu do i z powrotem w ciągu jednej nocy z soboty na niedzielę. No to tylko żeby mi się udało :P



*dzwonek do drzwi*
ooo, dzieciaki na Halloween! Fajnie wiedzieć, że nie tylko ja i mój Team na tym osiedlu to praktykujemy :) mam nadzieje że garść cukierków to nie za mało o.0'




- moje przemyślenia: chcę więcej, choć wiem, że mi nie wolno
- muzycznie: Skrillex "Hey sexy lady", "Reptile Theme" & "First of the Year"
- nowy cel: w końcu zacząć zarabiać! >.<'
- zachcianka: pojechać na cmentarz nocą po 1 listopada
- film na dzisiaj: "Dziennik nimfomanki"
- dzisiejszy humor: jak zwykle mieszanka niezwykłych emocji :)

(To ciekawe, że robię sobie tyle kopii roboczych moich postów, a jak już przyjdzie mi co do czego, to i tak nie wykorzystuję żadnej z nich. Tak więc dzisiejszy tytuł i wiersz są z notki sprzed jakiegoś tygodnia)

13 października 2012

Jutro możemy już nie żyć


Biegnę jeszcze bardziej szalenie niż wcześniej, ale staram się nie patrzeć, ani przed, ani za siebie. Za moimi plecami gonią mnie wspomnienia, przede mną strach wystawia język, strach/obawa przed jutrem. Biegnę, tak jak nigdy wcześniej, muzyka jest jedynym, co mnie uspokaja i przywraca normalny rytm. Walczę ze sobą, by z każdym jutrem osiągnąć swój cel. Czasami jednak zdarza się, że coś odmówi mi posłuszeństwa, a wtedy  opadam z sił, nie mogąc wstać przez jakiś czas - pełen bólu, kiedy to wspomnienia i strach dopadają mnie. Ale przez cały czas przed oczami mam ten jeden cel...



Chciałabym choć raz na jakiś czas napisać coś pozytywnie, żeby nie było, że moje życie to jakiś jeden wielki fail (bo tak nie jest), no ale kurwa nie da się, no po prostu kurwa no nie, bosze czy ty to widzisz?? Wkurwiam się jak zwariowana, albo na brak czasu na odpoczynek, albo na matkę (to najczęściej). Staram się wykminić kasę, żeby móc jakoś żyć, nawet nie pozawalam sobie na taki rarytas jak kupowanie mangi, to co dopiero coś innego... Ale nie. Kurwa, wracam do domu i oczywiście zaczyna się "nie dam Ci kasy, nie będziesz już tam jeździć, nie wypuszczę Cię z domu"... brakuje tylko serdecznego "ZDYCHAJ SZMATO". Super, dzięki. Najbardziej żałosne w tym wszystkim jest to, że mowa jest tu o pieniądzach, które (dla zdziwienia niektórych) nie są dla mnie najważniejsze. Najchętniej żyłabym sobie bez kasy, w jakimś płaszczyku i kilku ciuchach na zmianę, grając na gitarze na mieście żeby ewentualnie zarobić sobie na jakieś jedzonko. Tak, odpowiada mi to. Nie pragnę luksusu, nie chcę ociekać w złocie, spać na pieniądzach. Jedyne, do czego są mi one potrzebne (poza wymienionym już jedzeniem) to marzenia - podróże, Fender i ewentualnie mangusie, ale jak widać i z tego umiem zrezygnować. Wkurza mnie to, bo nawet nie proszę się o to, ale od razu argument gdy coś jej nie odpowiada "nie dostaniesz kasy". Noż kurwa! to niech już powie coś w stylu "szlaban na kompa/wychodzenie/życie", ale co tu kurwa ma znaczyć kasa, o którą i tak nie proszę? No ja pierdole i jeszcze te wstawki o tym jak to mnie w rodzince "rozpieścili", ale kurwa mać nie jestem jebaną, pustą, plastikową lalą, która się wnerwia, bo rodzice dali jej 200 zł na imprezę zamiast pół tysiąca. I mam prawo się o to wnerwiać, wolę przeklinać jak głupia i wydrzeć się na głos sto razy "kurwa", niż zacząć nakurwiać po ludziach, albo dojść do jakiś rękoczynów. A to wszystko za sprawą tego jak to mnie niewiarygodnie wkurwia. Człowiek pracuje nad sobą, nawet do cholery się uczę. I nie chcę nic, tylko spokoju i żeby ktoś kurwa wreszcie spojrzał na mnie taką, jaką jestem, a nie jaką moja pojebana matka mnie widzi. Stereotypy, stereotypy kurwa everywhere! Przez to też nie chce mi się nic, bo kurwa już nie mam sił, przychodzę jak ten debil to tego jebanego domu i co? I huj kurwa, napierdalanie na mnie 24/h, że ja to jestem taka, śmaka i nie wiem co jeszcze. Ale po co spojrzeć na siebie, co nie? Lepiej jest mi powiedzieć, że mam kurwa zapierdalać jak głupia, samemu siedząc w domu... A narzekanie że nie mam obowiązków w domu? Sami sobie do tego doprowadziliście, a wgl nie mam zamiaru przykładać ręki do domu w którym mieszka także ona, bo szczerze mówiąc jebie mnie to. Dbam o mój pokój i jest ok. Ale najchętniej ponownie ubrałabym glany, płaszcz i wypierdoliła przez okno na koniec świata. Problem w tym, że ogranicza mnie tak wiele, że przecież tak nie wolno, ogranicza mnie prawo, przepisy, a jeszcze ktoś się znacznie martwić i co będzie??... "Szukam, a każdy krok jest dla mnie niespodzianką."

- moje przemyślenia: muszę jakoś zacząć zarabiać o.0
- muzycznie: O.N.A., SOKO & Soley
- nowy cel: pójść na koncert Video
- zachcianka: skoczyć w przepaść, rozpostrzeć ramiona
- film na dzisiaj: "Pokój w Rzymie"
- dzisiejszy humor: trololololo trolololo, hipsterę jestę