07 lutego 2019

If I had a highway, I would run for the hills

Nie sądziłam, że będę się tak czuła. Przede wszystkim tak lekko i może nawet wesoło. Nie śmiem użyć wielkich słów, gdyż nadal brak mi śmiałości w określeniu szczęścia. To nie jest szczęściem i jeszcze długo nie będzie. Mówię często o miłości, a teraz to uczucie wydaje mi się tak bardzo obce. Po prostu wszytko jakby się wywróciło i już nie wiem co jest czym, ani gdzie ma swoje miejsce. Pozbycie się z życia uczucia żalu, zazdrości i toksyczności to jak dodanie sobie straconych lat młodości. Czujesz nagle, że to Cię uzupełnia. Niby coś wyrzucasz, ale zapełniasz jedną z tych miliona pustek, a co najważniejsze - jedną z największych. Moje uczucia w tym momencie są zarówno stabilne, jak i niestabilne. Trochę jak wyjście poza znaną nam strefę określania. Taka plazma, czy też umami. Czy kocham? Nie wiem. Wiem tylko, że to co czuję nie pozwala mi w pełni oddychać. It’s like that I’ve stopped breathin’ but completely aware... Najważniejsze, że czuję się dobrze i nie muszę już więcej uciekać przed samą sobą. Nie muszę uciekać przed nikim, ani do nikogo. Mogę już po prostu zostać sobą i bawić się jak chcę. Mogę w końcu sama rozegrać moje życie. I choć mimo tego, że to w tym momencie zupełnie nie jest łatwe, totalnie wiem, że warto - warto stanąć na własne nogi, znaleźć cel, zdobyć pracę i rozwijać się. Jak mi się znudzi, rzucę wszystko i zacznę od nowa. Nie powinnam się chyba bać, zawsze mam kogoś po swojej stronie, zawsze jest jakaś gwiazda świecąca dla mnie.


Nie mogę jednak nie uznać, że czuję się teraz samotna. Fizycznie i ogólnie też. Ta cała bitwa toczy się we mnie i w tym wypadku to nie jest tak, że ja się nie chcę nikomu narzucać lub boję się rozmawiać. Tym razem po prostu osoby których to dotyczy mają nałożone przeze mnie samą ograniczenie, które sprawia, że nie mogę im w pełni wyrazić moich myśli i uczuć. Z drugiej strony, te osoby same to robią. Nie dziwi mnie więc, że mam taki mętlik w głowie, biorąc pod uwagę fakt, że coraz rzadziej osoby mi obce, rozumieją mnie bardziej. I żeby nie było - nie mam tu na myśli moich przyjaciół. Muszę przyznać, że pociekły mi łzy. Naprawdę chciałabym opanować sztukę spokoju, bo tylko spokój dałby mi teraz siłę, której potrzebuję. A potrzebuję jej, żeby tego nie spieprzyć.

- moje przemyślenia: opanowanie to podstawa, której powinno czasem zabraknąć
- muzycznie: Milion Reasons tak bardzo
- modowo: czas na wielkie sprzątanie szaf!
- nowy cel: znaleźć pracę i ogarnąć życie
- zachcianka: pójść na spacer do lasu
- serial na dziś: "Man in High Castle"
- dzisiejszy humor: w końcu jest magiczny