21 czerwca 2012

Nie pozwól mi poddać się.


Irytacja to dobre słowo. Nie dość, że postawiono mi dyskretne ultimatum, którego nie da się zaakceptować, to dodatkowo czuję się jakbym dostała słownego policzka w twarz.Teoretycznie nigdy bym się nie przejmowała tak, ale nie dzisiaj, to jest dla mnie zbyt poważne. Ciekawa jestem jak można uświadomić ludziom rzeczywistość i bardziej otworzyć na świat, bo już chyba kurwa nic więcej niż dotychczas zrobić się nie da. Tak naprawdę to nie wiem co myśleć, jaką decyzję mam podjąć... Z jednej strony jestem tak cholernie wkurzona, ale patrząc na to z innej perspektywy to muszę być ostrożna, żeby znowu nie zrobić jakiejś głupoty. No kurde. Nie rozumiem jak ludzie mogą być tacy dzicy, nieczuli na to co jest dla mnie ważne, a uważają się za moich przyjaciół. Zawsze mnie zastanawiało, czemu tak się dzieje. Martwi mnie to, że jestem taka bezradna. Co zrobić? Nie umiem pogadać z osobą, która przez prawie całe życie była mi tak bliska... która jest dla mnie jak siostra, a teraz ja nie umiem jej powiedzieć, to co chce, ani ona nie mówi mi tego, co ją trapi tak wprost, a do tego perfidnie okłamuje. Noż kurde... i o co to wszystko? O to, że nie mam czasu dla nich, mimo tego, że widzimy się codziennie w szkole, że za każdym razem jak mogę, poświęcam im czas wolny. To co jeszcze? Może mam rzucić szkołę i spotykać się z nimi i siedzieć na huśtawkach? To bez sensu, trzeba zająć się życiem.
Nie mówię dorosnąć. Po prostu żyć. Zrozum to wreszcie, bo nie wytrzymam.

- moje przemyślenia: mam już podłączoną wieżę i głośniki ;3
- muzycznie: Płyta Aerosmith'u i Serj'a Tankian'a
- modowo: czerwone szorty ^,*
- nowy cel: w 2 liceum dorobić 3 dziurkę w uszach :)
- zachcianka: pizza! <3
- film na dzisiaj: "Nietykalni"
- dzisiejszy humor: koniec szkoły, więc jak mogę nie czuć się zajebiście ;D

18 czerwca 2012

My Happy Ending

"Masz swych cholernych przyjaciół,
Ja wiem, co oni mówią.
Ale oni mnie nie znają.
Czy w ogóle znają ciebie?
Wszystkie rzeczy, które przede mną ukrywasz,
i wszystkie gówniane rzeczy, które wyprawiasz."





Znowu post dla Niego. Chyba jestem za słaba na to wszystko, cała ta sytuacja staje się dla mnie niezrozumiała. Jedno tylko pytanie, najprostsze ze wszystkich możliwych przewija się przez moje myśli - dlaczego? Dlaczego musiało się stać jak się stało? Dlaczego zerwaliśmy zupełnie kontakt, mimo tego że nie pozbyliśmy się uczucia z naszych serc? Zabawa w "kto będzie oszukiwał siebie dłużej"...
Płaczę ostatnio jakoś niezrozumiale często. Nocami nie śpię, rozmyślam o tym, co było, co jest, i co się może wydarzyć. Stoję w miejscu jak głupia, złamałam wszystkie moje zasady. 
Nie istnieję już. Po co wracam do przeszłości? Stoję i przyglądam się, zamiast iść do przodu, coraz dalej i wyżej w chmury.
Wybacz mi, że byłeś z osobą taką jak ja, niestałą, zmienną oraz, jak to słusznie zauważyłeś, potrafiącą krzywdzić tych, których kocham. Spalę wszystko, co zawiera w sobie wspomnienia - pytanie tylko kiedy wreszcie będę mieć jaja, żeby to zrobić? Nie chcę pozbywać się uczuć, ale nie mam prawa wymagać niczego od kogokolwiek, jeśli sama nie potrafię tego uczynić. To by po prostu było nie fair... Jeśli tak, to po co pakowałam się w coś nowego, po co przyzwyczaiłam kogoś do mojej obecności? Nie zostawia się tak ludzi - choć fakt, ja tak zrobiłam, dlatego wcale nie będę narzekać, jeśli w końcu mi się dostanie. Choć w sumie, czy to co zrobiłeś i robisz nadal z moim życiem, unikając mnie, nie jest już wystarczającą karą? W ten sposób, ze smutkiem realnym czy też wyimaginowanym (nieważne), nie jestem w stanie żyć pełnią życia, a co gorsza, nie mogę oddać się w całości drugiej osobie, bo nadal jest ten dystans, nadal niewidoczny mur stworzony od unoszących się w powietrzu emocji i wspomnień. Zarówno z mojej, jak i jej strony.


- moje przemyślenia: poprawiłam hiszpański! <3
- muzycznie: Avril Lavigne - "My Happy Ending"
- modowo: białe podkoszulki są spoko z czarnymi bojówkami :)
- nowy cel: wziąć się w garść i ogarnąć life'a
- zachcianka: chyba już chcę do Anglii odpocząć od życia
- film na dzisiaj: "Milczenie Owiec"
- dzisiejszy humor: kurewszko szczęśliwa, a zarazem zasmucona

09 czerwca 2012

W myślach tylko uroczy kosmita!

Kolejny tydzień z rzędu choruję. Hipochondryczni lekarze, natłok myśli nie dających mi spać, za dużo leków, ogólnie humor do bani, najpierw angina, w tym dwa antybiotyki jeden po drugim, teraz natrętny kaszel, katar etc. Trzy tygodnie wyjęte z życia. Rozkurwia mnie to już od środka, bo czuję się jak jakaś oślizgła meduza. Nie wiem, czego chcę, jaki mam wybrać kierunek studiów. Robić to co lubię - czyli co? Za duże wymagania, a przecież jestem taka leniwa... Najchętniej nie szłabym już do szkoły, no ale hiszpański kurwa, muszę poprawić zagrożenie, no i co najważniejsze, chcę mieć minimum 5 z WOK'u, gdyż ten przedmiot odpada w tym roku, a ocena będzie na świadectwie maturalnym, czyli muszę to jak najlepiej zdać, jeśli chcę kiedykolwiek startować na studia za granicę, czy też do tej durnej Warszawy. Dzisiaj wszystko jest durne. Szarość wstrzyknięta w krew.
Siedzę jak ta idiotka przed kompem, co najmniej jakbym jeszcze robiła coś konstruktywnego, ale ni huja. Najlepiej jest się przecież lampić jak ułom na tego pierdolonego kwejka i inne tego typu bzdury dla zabicia czasu. Znowu czuję się jak kiedyś. Wszyscy mogliby mnie opuścić, nikt tego nie zrobi, nikt nie rozumie.

- 18 dni do wylotu do Anglii Done!!
- 85 dni do początku nowego roku szkolnego Done!!
- 136 dni do 17 urodzin Done!!
- 144 dni do Halloween Done!!
- 186 dni do Świąt Teamu Done!!
- 205 dni do Sylwestra i Nowego Roku Done!!



Ostatni długi weekend tego roku szkolnego, a ja oczywiście nie obejrzałam żadnego anime, nawet nie dokończyłam tych, które zaczęłam. Wkurza mnie to. Ale nie moja wina, że to tak kocham. Owszem, kocham. To idealne słowo, które odda mój stosunek do wszystkiego co związane z japońską animacją. Teraz doszedł w moim życiu cel - tak jak kiedyś bardzo chciałam jechać na JAPNicon, tak teraz marzy mi się I festiwal kultury Japonii ICHIGO MATSURI (i oby mi się udało, bo jak nie to się chyba zastrzelę, a już mam dużo powodów, żeby to zrobić). Co do kochania, wiele tego jest. Jestem podła, przede wszystkim dla samej siebie, ukrywając to co czuję. Co się ze mną stało? Wybrałam dziwną drogę, nie powiem. Boję się otworzyć po raz kolejny. Mój świat to moje zasady. Nie muszę wpuszczać tu każdego. Tylko tych których chcę. A nie chcę nikogo. Tak jest mi łatwiej. Wylać wszystko, ale nie mówić nic. Idealna taktyka, tylko troszkę boli. Na dodatek wynajduję popełnione przeze mnie błędy. Zrobiłam coś, czego nie powinnam, nie wolno mi było. Runęło wszystko. Znowu. Eh, to już się robi irytujące, zawsze tak samo, normalnie nawet nie trzeba przewidywać... Przepraszam po raz setny, nie umiem żyć bez poczucia winy. Mam świadomość, jak bardzo potrafię skrzywdzić, świadomość tego, jak skrzywdziłam, co zrobiłam i w jaki sposób. Boli mnie to na mój własny, sadystyczny i okrutny sposób i nie pozbędę się tego chyba nigdy. Chyba, że przebaczysz - już i tak odcięłam skrzydła.

"Oh baby, I love you
What more can I say
Oh baby, I need you
I miss you more everyday"

- moje przemyślenia: kosmici mogliby w końcu zaatakować
- muzycznie: Hatsune Miku & Vocaloids songs
- modowo: hahaha, motyw brokuły na mózgu, a nie modowo xd
- nowy cel: pojechać na Ichigo Matsuri
- zachcianka: tylko wyzdrowieć!
- film na dzisiaj: anime i jeszcze raz anime :)
- dzisiejszy humor: znudzenie do bólu