Irytacja to dobre słowo. Nie dość, że postawiono mi dyskretne ultimatum, którego nie da się zaakceptować, to dodatkowo czuję się jakbym dostała słownego policzka w twarz.Teoretycznie nigdy bym się nie przejmowała tak, ale nie dzisiaj, to jest dla mnie zbyt poważne. Ciekawa jestem jak można uświadomić ludziom rzeczywistość i bardziej otworzyć na świat, bo już chyba kurwa nic więcej niż dotychczas zrobić się nie da. Tak naprawdę to nie wiem co myśleć, jaką decyzję mam podjąć... Z jednej strony jestem tak cholernie wkurzona, ale patrząc na to z innej perspektywy to muszę być ostrożna, żeby znowu nie zrobić jakiejś głupoty. No kurde. Nie rozumiem jak ludzie mogą być tacy dzicy, nieczuli na to co jest dla mnie ważne, a uważają się za moich przyjaciół. Zawsze mnie zastanawiało, czemu tak się dzieje. Martwi mnie to, że jestem taka bezradna. Co zrobić? Nie umiem pogadać z osobą, która przez prawie całe życie była mi tak bliska... która jest dla mnie jak siostra, a teraz ja nie umiem jej powiedzieć, to co chce, ani ona nie mówi mi tego, co ją trapi tak wprost, a do tego perfidnie okłamuje. Noż kurde... i o co to wszystko? O to, że nie mam czasu dla nich, mimo tego, że widzimy się codziennie w szkole, że za każdym razem jak mogę, poświęcam im czas wolny. To co jeszcze? Może mam rzucić szkołę i spotykać się z nimi i siedzieć na huśtawkach? To bez sensu, trzeba zająć się życiem.
Nie mówię dorosnąć. Po prostu żyć. Zrozum to wreszcie, bo nie wytrzymam.
- moje przemyślenia: mam już podłączoną wieżę i głośniki ;3
- muzycznie: Płyta Aerosmith'u i Serj'a Tankian'a
- modowo: czerwone szorty ^,*
- nowy cel: w 2 liceum dorobić 3 dziurkę w uszach :)
- zachcianka: pizza! <3
- film na dzisiaj: "Nietykalni"
- dzisiejszy humor: koniec szkoły, więc jak mogę nie czuć się zajebiście ;D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz