Kolejny tydzień z rzędu choruję. Hipochondryczni lekarze, natłok myśli nie dających mi spać, za dużo leków, ogólnie humor do bani, najpierw angina, w tym dwa antybiotyki jeden po drugim, teraz natrętny kaszel, katar etc. Trzy tygodnie wyjęte z życia. Rozkurwia mnie to już od środka, bo czuję się jak jakaś oślizgła meduza. Nie wiem, czego chcę, jaki mam wybrać kierunek studiów. Robić to co lubię - czyli co? Za duże wymagania, a przecież jestem taka leniwa... Najchętniej nie szłabym już do szkoły, no ale hiszpański kurwa, muszę poprawić zagrożenie, no i co najważniejsze, chcę mieć minimum 5 z WOK'u, gdyż ten przedmiot odpada w tym roku, a ocena będzie na świadectwie maturalnym, czyli muszę to jak najlepiej zdać, jeśli chcę kiedykolwiek startować na studia za granicę, czy też do tej durnej Warszawy. Dzisiaj wszystko jest durne. Szarość wstrzyknięta w krew.
Siedzę jak ta idiotka przed kompem, co najmniej jakbym jeszcze robiła coś konstruktywnego, ale ni huja. Najlepiej jest się przecież lampić jak ułom na tego pierdolonego kwejka i inne tego typu bzdury dla zabicia czasu. Znowu czuję się jak kiedyś. Wszyscy mogliby mnie opuścić, nikt tego nie zrobi, nikt nie rozumie.
- 18 dni do wylotu do Anglii Done!!
"Oh baby, I love you
What more can I say
Oh baby, I need you
I miss you more everyday"
- moje przemyślenia: kosmici mogliby w końcu zaatakować
- muzycznie: Hatsune Miku & Vocaloids songs
- modowo: hahaha, motyw brokuły na mózgu, a nie modowo xd
- nowy cel: pojechać na Ichigo Matsuri
- zachcianka: tylko wyzdrowieć!
- film na dzisiaj: anime i jeszcze raz anime :)
- dzisiejszy humor: znudzenie do bólu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz