05 grudnia 2011

Chciałabym być sobą wreszcie !!

Nie ma to jak przypadkowo, szukając tytułu dla posta na blogu, znaleźć zakurzoną i  zagubioną gdzieś w pamięci piosenkę, która jest przesycona aż zanadto moim dzieciństwem. Wiecie, chyba ostatnio za dużo płaczę. Ale oczywiście nie ma w tym nic złego. Idę ścieżką, którą nie dość, że sama wybrałam, to jeszcze samodzielnie i na własne życzenie ją sobie kurwa plączę. Dam rade. Mam postawione cele, teraz tylko wytrzymać. Rok i 10 miesięcy! Kurde, normalnie moje nowe moto ;D
Chcę wrócić znowu do siebie, tej Madzi, która wiedziała kim jest i co chce. Wrócić do tego Resusa, istoty samożywnej jak to pięknie wyraziła Agunesu-chan, który wierzy, że zawładnie światem, nie tylko show-biznesu, ale również polityki. Do tej niewinnej, a jednocześnie agresywnej w swoich działaniach kobiety, która mogła na spokojnie przemyśleć każdy problem napotkany na swej drodze.
"Nikt mi nie powie, wiem co mam robić"


Gdzie ukryły się wszystkie demony? Strasznie jestem ciekawa, gdzie schowali się Ci wszyscy, którzy mogli rozłożyć moje "ja" na czynniki pierwsze, a potem jeszcze filozofować na tematy mojej natury, którą znali lepiej ode mnie? Ehh... tęskni mi się za wami. Naprawdę bardzo, bardzo! Zostałam tak nagle wyrzucona na wzburzone morze własnych pragnień, których nie zawsze do końca rozumiem. Chyba prawdą jest, że życie jest za krótkie. Aczkolwiek wstaję z popiołu, tym razem na dłużej. Znowu wraca mi siła, którą straciłam przez głupotę własnego istnienia. Zbyt pochopnie kochałaś Resusie... 
Co się zmieniło? Nic, a nic... Nadal mnie ciągnie do ognia. W sumie, cóż się dziwić, w końcu to o mnie jest tu mowa. Heh, jak pomyślę o sobie przed jakiś 3 lat, przed pół roku, miesiąc temu... Zmiany są fajne, tylko czy przypadkiem nie pogubiłam tych wszystkich elementów charakteru, podczas tych wszystkich przełomów? Wyciągnęłam wiele wniosków. Z mojego pamiętnika, z moich wierszy, od ludzi, którymi się otaczam, a także przypominając sobie najważniejsze rozmowy w moim życiu... Wiele tego było i będzie. Nie żałuje niczego. I będę to powtarzać do końca, dopóki nie zamknę swojego umysłu w celi szaleństwa i obłudy. Widać tak skończę, nie dziwi mnie to wcale, przepowiedziano mi to już dawno... Nadal czekam na jakieś malutkie potknięcie  malutki detal, tyci błąd, który sprawi, że wszystko pieprznie. Jak zawsze zresztą. Czuję po kościach nadchodzące zmiany. Pytanie za sto punktów: Czy kurwa na lepsze?
Cóż, jak widać trzeba mieć nadzieję... Stop. Wróć... Co ty pierdolisz?? Ehh, tak to jest myśleć po 1 w nocy. Eh, idź spać kobieto, nie filozofuj więcej, bo się za bardzo zgubisz ;D
Co do zmian, noż kurde... Nie mogę sobie pozwolić na jakikolwiek błąd, za dużo tym razem mogę stracić. Tak, kurde - właśnie teraz zaczyna się moja przygoda. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, co mam. A mam dużo. Miłości, przyjaźni, wiary, siły.
Gdy spotkasz mnie przypadkiem zobaczysz w moich oczach pewność, że to co robię jest słuszne. Stanę przed Tobą jako niezależna istota, wolna dusza, silna kobieta... Tak jak Ci to obiecałam, odchodząc. Nie dam sobą więcej kierować.


"Po co ten stres, myślisz, że nie masz nic
Każdy ma - nawet Ty
Czasem trzeba to po prostu znaleźć
Miłość, noc i deszcz, życie też
Dla tego warto starać się
Powiedz, czy naprawdę nic nie jesteś wart
Znajdź to w sobie, tak"


W tej chwili:
- moje przemyślenia: Trzeba otrząsnąć się ze snu...
- muzycznie: Myslovitz - "21 gramów", Brodka - "W pieciu smakach"
- modowo: glany chcę! i tak ma kurde być!
- nowy cel: zarobić kase. dużo kaski :)
- zachcianka: własne mieszkanie, przesiąknięte zapachem D&G Blue
- film na dzisiaj: "Licencja na uwodzenie"
- dzisiejszy humor: jakby to nazwać? chyba nacpane motyle w oku >,<

Brak komentarzy: