06 czerwca 2011

Trzeba się podnieść.


Zbieram w sobie energię.
Akurat nie mam wprawy w nastawianiu się na cokolwiek pozytywnego, ale tak bardzo potrzebuje przestać się zamartwiać i po prostu umieć cieszyć się z najprostszych błahostek...
Mam cel, tylko jakoś nic nie robię, lenistwo mnie całkowicie uwięziło >.<
Mówiąc szczerze, teraz naprawdę chciałabym uciec od wszystkiego.
Z daleka od świata, od ludzi... uciec gdzieś, gdzie nikt by mnie nie znał,
gdy mogłabym zebrać myśli, odkryć samą siebie.
Mam tak wiele marzeń, lecz tak niewiele z nich spełniam.
Dlaczego tak jest? Kiedy w końcu dostanę odpowiedź?
Czy to co robię lub nawet to co piszę teraz ma jakikolwiek sens?
Czy może pustka i bezsens pogrążyły mnie całkowicie.
Idę przez życie z pytaniem czym jest siła, lecz może powinnam się zastanowić czym jest człowiek, kim jestem ja sama oraz to, jaka jestem?
Najbardziej obawiam się klatki, w którą z upływem czasu się zamykam.
Już raz w życiu miałam podobną sytuację - straciłam zaufanie do ludzi, nie pozwoliłam nikomu się do mnie zbliżyć, co skazało mnie na samotność, do której w miarę upływu czasu przywykłam.
Teraz musiałabym na nowo się do niej przyzwyczajać, ale już nie chce...
Kuso, jestem głupia, przecież nie wiem czego chce!
Najprostszym rozwiązaniem byłoby zaszyć się gdzieś i użalać nad sobą, nad życiem, ale mam cicha nadzieję, że nie taki los mi jest pisany, że nie skończę tak łatwo, ze nie upadnę tak nisko...
Musze na nowo odnaleźć w sobie siłę ~.~

"Czy istnieje granica, która wyznacza jak bardzo można kogoś kochać?
Nie ważne jak bardzo ranię jego i jak bardzo on rani mnie…
Jestem daleka od nienawiści dla niego i właściwie mam nadzieje,
ze te rany zabliźnią się niczym oparzenia...
ponieważ wtedy nigdy o mnie nie zapomnisz.”

Brak komentarzy: