23 sierpnia 2012

Odejdę cicho, bo tak chcę

Promise me... free to live.



W sumie to mogę powiedzieć, że kolejne wakacje za mną. Rodzinka się porozjeżdżała, wszystkie wesela minęły (bo urodziny jeszcze nie :P), wszystkie plany skończone. Teraz tylko Męskie Granie w Żywcu i początek roku szkolnego, a w tym powrót do harmonogramowej codzienności oraz zupełnie nowy tryb pracy - więcej nauki, mniej zabaw. Czas wolny? - tylko w weekend, zadania dodatkowe: teatr, taniec, gitara, język hiszpański, basen i tak długo oczekiwany powrót do jazdy konnej. Nadal nie wiem co zrobić z harcerstwem, bo dni tygodnia będę miała zawalone od góry do dołu... W tym hiszpański planuję mieć 2 razy w tygodniu ;) Im więcej będę pracować, tym mniej się będę opierdalać w wolnych chwilach, gdyż takowych nie będzie. No i nauka, więcej nauki! (tak wiem, strasznie to brzmi, ale czy na pewno?) W końcu... żeby być kim bym chciała i jaką bym chciała - muszę (a nawet nie - po prostu chcę i już!). Popracuję przez te 2 lata, które mi zostały do matury, potem studia (no tak... tu się trochę namęczę - studia w Polsce 5-letnie, good luck >.<), a co dalej to czas pokaże, zależy czy wytrzymam na studiach, czy oby na pewno mi przypadną do gustu, czy też może zaczynając po kolei - czy się na nie dostanę. ^_^ (ok ok, nie po to pracuję, żeby się nie dostać, no kurde tak nie może być! xD)

Sprawy życiowe znowu nie mają się zbyt dobrze i jest to właśnie spowodowane tym, że tak lekko podchodziłam do nauki. Wniosek jest taki, że nie tylko robię to, aby dostać się tam gdzie chce, ale też aby mieć spokój ze strony rodzinki (i to chyba jedyne moje poświęcenie dla nich). W sumie to rozluźniły mi się najważniejsze więzi z siostrą, a ja nie mam pomysłu jak to naprawić... Tak więc chyba muszę żyć dalej. Kwestia z rodzicami jest taka, że choćbym chciała - ja nie umiem być im posłuszna tak, jak oni by tego chcieli. Po prostu nie. Ja zawsze znajdę swoje "nie" na wszystko i tak jest tym razem. Co do moich przyjaciół... hmm, no to tu jest chyba najbardziej nieciekawie. Team rozpada się samoistnie. Mam dość już hipokryzji i egoizmu, którego ktoś nie umie w sobie pohamować. Można zarzucić to samo mnie - ja tez po (dużej) części jestem egoistką, egocentrykiem i kij wie co jeszcze, ale co jak co - dla nich jestem w stanie zrobić wszystko i powstrzymuje te cechy, dlatego że albo robimy coś wspólnie i trzeba dojść do kompromisu itede. albo nie róbmy nic, każdy niech stoi przy swoim i przestańmy wgl się angażować. Przez tę drugą postawę Team już praktycznie nie istnieje. A wgl jeśli chodzi o nich to dochodzi tu jeszcze moja osobista relacja i porażka z nią związana, czyli to, że na mojej najlepszej przyjaciółce zawiodłam się jak nigdy. Tak więc przyjaźnią to już miedzy nami nie jest - przyjaźń też musi ewoluować (jak związki, małżeństwa, etc.) a u nas? No sory, nie mam zamiaru wiecznie się huśtać i gadać o pierdołach, które mnie nawet nie interesują, bo ja nie jestem no-lifem i nie gram w gry, poza Heroesami III ... takie są fakty, każdy musi kiedyś dorosnąć, a nic nie poradzę na to, że mi to przychodzi szybciej niż Tobie. Przynajmniej w imię przyjaźni mogłabyś się nauczyć wyrozumiałości. Ale nie - jak zwykle musi być po Twojemu, tak więc na własna prośbę sprawiłaś, że odchodzę od Ciebie jak przyjaciółka. I to już raczej nigdy nie wróci. Ja nie daję drugiej szansy. A co do dorastania i dorosłości - ktoś kiedyś spytał mnie, dlaczego uważam, że dorosłość jest taka zła, skoro jestem jeszcze dzieckiem i nigdy nie byłam dorosła, więc nie wiem jak to jest... A teraz, po tych paru latach wkraczam w nią i w sumie - jest fajnie :] Po prostu trzeba pokonać w sobie strach przed zmianą ...

- moje przemyślenia: 2 kawy nawet po nieprzespanej nocy to i tak przesada
- muzycznie: płyta Nirvany "Live at Reading"
- modowo: męska koszulka z czachą, pożyczona od Behemota xD
- nowy cel: przepisać przepisy i zgromadzić w jednym miejscu
- zachcianka: pizza!
- film na dzisiaj: "Mine vaganti. O miłości i makaronach"
- dzisiejszy humor: lekko wariacko i bezmyślnie

Brak komentarzy: