19 sierpnia 2012

Kto pragnie więcej, traci to co ma.

Nie mam nic, a także jestem niczym...
Niczym nieokiełznany mustang, jednak tak ślepy,
jak ślepo pędzi przez dzikie stepy zachodu.
A w myślach jego tylko szum i wiatr,
który muska jego wyzwolonego ducha,
pędzącego szaleńczo...
za wolnością.
"Mustang" by <resus>

Chyba za późno na wyjaśnienia - tak jak pisałam wcześniej, moje serce jest zatarte, dusza zamknięta. Cytując Eldo: "I nawet jeśli milczę, gdy trzeba krzyczeć. Nawet kiedy krzyczę, gdy powinienem milczeć.", chyba wyjaśniam tym wszystko. W sumie to post mógłby się już skończyć, ale po co - przecież jeszcze można ponarzekać na zło tego świata, albo pojeździć po samej sobie, bo w końcu jestem tak zakompleksiona i zhejciała, że ja pierdole... Chyba jebnę się czymś w czoło, tylko oby szybko...


*30 minut później
... ahh, nie ma to jak zjeść tonę tostów, popijając je herbata! To chyba mój porankowy sens życia <3

Uspokajam się powoli, choć nie kłamiąc nikogo, nadal w sercu mam huragan, burzę z piorunami i kij wie co jeszcze. "Stairway to heaven" puszczone z głośnością na cały blok całkowicie oderwało moją duszę od Ziemi, ciało od zmysłów... There's a lady ...
Teraz pozostało mi już tylko delikatnie i lekko szybować pomiędzy falami nienawiści, gniewu, buntu i chęci odebrania sobie życia, jakie istnieją teraz w mojej głowie i sercu.
Straciłam całą wenę do pisania i motywacje, chociażby do ćwiczenia na gitarze, póki jeszcze są wakacje. W pizdu pieprzyć się poszły moje plany z kupnem Fendera Stratocastera - czyli jak dotąd najboleśniejszy cios (no, może poza faktem, że mogłam jechać na koszt UE na wymianę do Niemiec, Włoch i Hiszpanii... no to chyba te dwie rzeczy są na równi porównywalne w skali ciosowania mnie). A to wszystko dlaczego? No oczywiście bo ja mam za ostry, za długi język. Bo przecież po co mówić mi "jedziemy gdzieś tam wszyscy razem" tylko lepiej wprost mnie z łózka wywlec i wrzucić do auta na siłę... A mnie to kurwa wcale nie stresuje, nie skądże - przecież wszyscy wiedzą, że ja nie mam serca, więc co tu się martwic? Planów przecież też żadnych nie mam, ani przyjaciół, ani nawet prawa do chwili dla siebie, bo co dopiero dla drugiej istoty - no skądże! Jestem tylko niczym, marionetką ciągnięta za sznurki zw wszystkich stron i z całej siły, która w całej swej naiwności próbuje zachować cząstkę swojego "ja".



- moje przemyślenia: lubie swoją samotność
- muzycznie: "Stairway to heaven" i "Kiedy powiem sobie dość", czyli jak zwykle zamulam
- modowo: małe kłopoty spowodowane jesienią tego lata >,<
- nowy cel: chodzić na gitarę i grać jak najwięcej!
- zachcianka: porozmawiać z T.
- film na dzisiaj: "Tomboy"
- dzisiejszy humor: wkruwiona od rana, lalala

1 komentarz:

Agunesu pisze...

Mam dla Ciebie małą instrukcję:
1. Ty..? Nie masz serca..? Serce masz większe od mózgu, co Cię momentami gubi, ale nie sprawia, że jesteś warzywem. W niektórych przypadkach serce jest ważniejsze od najmądrzejszych rozwiązań problemów na świecie. (O FAKEN, MÓWIĘ JAK PSYCHOLOG) Tak czy inaczej.. Nie pieprz takich farmazonów. *Twoje serce jest inteligentne, nawet jeśli zaprzeczysz* :D
2. Ty..? Nie masz przyjaciół...? CHOLERA JASNA, to kim ja jestem? Ze mną możesz spokojnie porozmawiać, może i nie mam jako takiego doświadczenia życiowego, ale wiem o nim co nieco. *Dzwoń kiedy chcesz, nie smutaj* :D
3. Zjebałaś z tym Fenderem >P
4. Wiesz co Ci na koniec powiem? Wszyscy są samotni, ale każdy na swój sposób. Według mnie samotność to rzecz ludzka, ale przedawkowana może doprowadzić do szaleństwa. KURWA, JESTEM FILOZOFEM.

~
Z poważaniem, Aga/Pirania/Złotówka :D