14 sierpnia 2012

Przeżył życie po stokroć, a teraz brak mu czasu !

Trochę opadam z sił. Przydałaby mi się chwila oddechu, jednak nadal się wstrzymuje. Jeszcze tylko 2 tygodnie do 4-dniowego wyjazdu do raju (oby!) ... A potem szkoła i wszystko się unormuje, będę miała więcej czasu i mniej spotkań, bo przecież nikt nie będzie miał czasu. I ja również, gdyż zbieram w sobie całą motywację do osiągnięcia celu jakim są studia w Warszawie na jednym z dwóch wybranych przeze mnie kierunków. Chcę tego jak nigdy przedtem - zwiększyć swoją wiedzę z każdej dziedziny, która mnie interesuje. Nie tylko stać się bardziej "polityczną", ale także wiedzieć więcej o filozofii, starożytnej Grecji, Hitlerze i Stalinie, nauczyć się gotować więcej rzeczy niż dotychczas, nauczyć grać "Stairway to heaven" na gitarze (przy okazji strasznie chciałabym, aby tą gitarą był mój własny Fender, którego staram się zakupić), trenować jeszcze więcej w teatrze i pisać wiersze, przeczytać zaległe lektury i wiele innych tego typu rzeczy.

Czuję ogromny smutek. Może spowodowany wczorajszym milczeniem, może przemilczaniem dzisiejszych depresji. Nie mówię o wszystkim, choć chcę. Nie chcę nic mówić nikomu, lecz muszę. Ogólnie poczułam, że coś we mnie pękło, w wyniku zbioru zdarzeń co prawda, jednak znowu nie mam pewności, znowu czuję się jak kiedyś - drobną i słabą, do tego totalnie głupią istotą, nie mającą nic do powiedzenia światu. Mogłabym to powiedzieć, jednak boję się reakcji ludzi na to, co trzymam wewnątrz siebie. W końcu to nie są dorosłe zmartwienia; to tylko błahostki.

Wczorajszy dzień był przeklętą bezczynnością, dzisiejszy dzień jest przeklętym zabieganiem, które być może nie będzie miało żadnego sensu, jeśli rodzice nie pozwolą mi wyjść. Jak mnie to wkurwia... Zrobiłam aferę po pijaku, po ślubie siostry - właśnie z tego samego powodu, od którego dzisiaj jestem zła. Nie cierpię zaplanować coś, czy to z S. czy ze znajomymi, jakiś wypad czy cokolwiek, aż tu nagle wpierdala się teks "dzisiaj nocujesz w domu"... niby kurwa czemu? Już dawno nie mam klosza nad sobą, więc nie próbujcie mi go przywrócić - nie dlatego że to będzie dla mnie złe, nie... Jakby żyła pod kloszem dłużej to może nie byłabym taka jak teraz (co zresztą nie jest niczym ani złym, ani dobrym), ale dlatego że mnie to krzywdzi - odbieracie mi wolność myśli i decyzji, którą nabrałam podczas życia, w którym byłam tylko dla siebie, byłam samotna. Nie próbujcie znowu być dla mnie kochającą i cudowną rodzinką, bo nie byliście nią nigdy i już nie będziecie - miłości, której się nie poczuło od maleńkości się nie nadrobi w ciągu jednego miesiąca wakacji.

- moje przemyślenia: rodzina nie jest wartością; przynajmniej nie dla mnie
- muzycznie: Red - "Nothing and Everything"
- modowo: czerwona sukienka i czarne obcasy z czerwoną podeszwą ;3
- nowy cel: wgłębić się w historię Hitlera i Stalina
- zachcianka: naleśniki ze szpinakiem
- film na dzisiaj: "Mój przyjaciel Hachiko"
- dzisiejszy humor: smutna i wkurwiona; na granicy płaczu z obu tych emocji

Brak komentarzy: