19 marca 2012

We were strong performing silence

"Hope that you are near, valiantly appear..."

Koniec czegoś? Niee - sądzę, że kontynuacja tego, co zaczęłam już dawno. Zaczęłam od wyglądu. Teraz w sumie nadal się na tym skupiam... czyżby było to dla mnie aż tak ważne? Widocznie bardzo :P Zaczęłam zbierać energię, a podkreślając fakt, że jest ona pozytywna to chyba warto wspomnieć, że nabieram sił do dalszych wojen. Ile ich będzie? Sądzę że nie potrzeba mi walczyć tak jak ostatnimi czasy. Jednak, utrzymując to co mówię od dawien dawna, nadal mam swego rodzaju misję. W końcu po coś się żyje na tym świecie. Mam przed oczami obrazy tego, co tak wielu próbowało uchwycić. Nienawiść, miłość, zemsta, rozkosz. Jak się czuję, gdy ta słodycz opętuje moje zmysły? Ehh, nieważne - uciekam za bardzo w mój świat, choć po raz kolejny przyznam się przed samą sobą, że nie potrafię (nie chcę!) z niego zrezygnować. Wiara jest potrzebna. Zwłaszcza ludziom tak głupim jak ja :) Niezwiązany niczym, wolny od wszystkiego...

Witam od nowa w moim świecie. Umyśle rocznikowo 17-letniego już <resus>'a. Czy mi się wydaje, czy przez ten cały czas nabrałam jeszcze bardziej gówniarskiego podejścia do świata? Albo zasady Hime-sama rządzą mną tak bardzo, w świecie, w którym takie patrzenie na świat jest niedorzeczną lekkomyślnością. No bo jak?! Żyć po swojemu? Niee, to było by zbyt wielkim symbolem wolności, której nie ma. Nie tutaj... Mogę wszystko, a jednak... Czuję klatkę otaczającą całe szaleństwo, całą dzikość. Oswoić sobie lwa i wyprowadzać na spacer. Nie zabije nikogo, przynajmniej tak nam się wydaje. W końcu jest przecież oswojony! Nadal jest bestią... Widzę to wszystko. On tylko czeka.

I proszę - jeśli kiedykolwiek najdzie mnie na zmianę życiowego partnera to mnie zabijcie. Miłość jest tym co lubię, aczkolwiek nie jest dla mnie prostsza , nawet biorąc pod uwagę fakt, że było jej tak wiele. Ileż rzeczy muszę zmienić, na co spojrzeć inaczej. Pojmować to, co dla mnie niezrozumiałe, milczeć co chciałbym wykrzyczeć pod wpływem emocji. Panować na bestią spragnioną upustu swoich egoistycznych i dzikich żądzy. Nie żyć dla kogoś, ale w swoim życiu być dla tej osoby. Tak, chyba od początku właśnie o to chodziło. Po tak długiej tułaczce moje serce wróciło na swoje miejsce... Czuję się przepełniona miłością.


- moje przemyślenia: kiedy się tak zagubiłam?
- muzycznie: Gotye - "Somebody That I Used To Know"
- modowo: porządki w szafie
- nowy cel: znaleźć pracę
- zachcianka: zrobić jedzonko dla S. i tiramisu dla taty :)
- film na dzisiaj: "Żelazna Dama", "Ostanie tango w Paryżu"
- dzisiejszy humor: głupota toatlna i książki o seksualnych parafiliach

Brak komentarzy: