10 lipca 2019

A gdy wypuszczę Cię z rąk...

Bycie kłębkiem tęsknoty nie jest łatwe, jest w sumie cholernie męczące. Nadal jestem marudą, ale staram się być nią coraz mniej. Ostatecznie, nie jest najgorzej. Znowu wylądowałam w Londynie i, oh jeżu, jakżebym chciała, żeby to był ostatni raz. Naprawdę chciałabym już mieć ten ostatni element stabilności, czyli pracę, która da mi hajs, po który tu w sumie przyleciałam. Tylko że ile razy można uciekać? Zauważam jednak, że pierwszy raz nie przeżywam tutaj plątaniny myśli, wszystko jest jakoś tak spokojniejsze, niż kiedykolwiek. Nie muszę aż tak bardzo martwić się tym, co mnie czeka po powrocie, bo nieważne, jakby było źle (pod względem pracy) to i tak strasznie chcę wrócić w pewne ramiona. As always, simply - that's me. Najbardziej martwię się stanem zdrowia mojego kota, choć nie powinnam być zdziwiona, biorąc pod uwagę, jaką dawkę stresu musiała dać jej podwójna wyprowadzka i generalna zmiana całego życia. Zresztą, mam wrażenie, że ona doskonale czuje po mnie, czy jest dobrze, czy źle. Terapia trwała pół roku, zastanawiam się, ile jeszcze jej będę potrzebować. W każdym razie, gdybym wtedy sobie na nią nie pozwoliła, nie wiem czy dałabym radę dobrnąć do teraz. I w końcu pierwszy raz w miarę żyję tym teraz, jestem w nim i fizycznie, i psychicznie. To całkiem wiele ułatwia. Beznadziejne jest jedynie to, że tak tęsknię. Totalnie. Niby to trochę głupie, ale jednak nie powinnam się aż tak jechać za to, że taka jestem. Bo jestem, po prostu, jest to fakt i w sumie nie mam wpływu na to. Tym bardziej podbijam, że chciałabym już stabilnie pozostać w Łodzi i nie musieć się martwić. Czekam obecnie na wyniki rekrutacji na studia, od tego zależy, co dalej, w sensie w jaki sposób będę mogła układać swoje życie. Mimo wszystko będę musiała znaleźć jakąś pracę, ale najgorsze jest to, że zaczęłam się powoli poddawać i chyba skończę na tym, że podejmę się czegokolwiek. Nadal rozwala mnie to, jaka jest przepaść między Polską, a zachodem, naszymi rachunkami i pensjami, a tym jak wygląda życie tutaj, nawet na minimalnej stawce. Nie dziwi mnie, że mam zmienione perspektywy i może zawyżone oczekiwania, jak na polski rynek, ale no kurde, nie rozumiem czemu ludzie dają tu sobą tak pomiatać i pracować jak woły za jakieś śmieszne pieniądze.

- moje przemyślenia: jak ja wytrzymałam tamte 3 miesiące??
- muzycznie: trzecia płyta Podsiadło
- modowo: working outfit
- nowy cel: nauczyć się programować
- zachcianka: lody ciasteczkowe
- serial na dziś: "Cudotwórcy"
- dzisiejszy humor: opanowany

Brak komentarzy: