28 maja 2019

Na balkonie spać, gdy noc ciepła jest.

Dni stały się niesamowicie długie i ciężkie, podczas gdy noce, to kocyk w którym się mogę ukryć. Parę spraw się rozwiązało, jednak to czekanie na przejście ze starego stanu w nowy stan zabiera mi coraz więcej sił. Za długo pozwalałam sobie nie przeistoczyć się w coś stałego, a teraz, gdy już odrzuciłam każdy strach, coraz bardziej się niecierpliwię. Mam mniej więcej sprecyzowaną wizję najbliższych miesięcy. Nie mogę się doczekać września, czekam już z utęsknieniem, aż będę mogła powrócić na scenę. Strasznie ciężko jest odnaleźć swoje miejsce w społeczeństwie. Mogę powiedzieć, że praktycznie od pół roku szukam jakiejś pracy. Tak intensywnie to od co najmniej 2-3 miesięcy. Wychodząc z dnia próbnego w pewnym sklepie doszłam do wniosku, że owszem, mam czynsz do opłacenia i kota na utrzymaniu, ale nie zamierzam wewnętrznie umierać przez pracę, czuć jak przelewa się przez palce mój czas i to za jaką stawkę? Posiadanie dokładnych, technicznych umiejętności w tych czasach jest na wagę złota, ale w sumie kiedy były dobre czasy dla artystów? Raczej nigdy. Choć nigdy też nie nazywałam się artystą, jednak coraz bardziej przytłacza mnie moja niezdolność przystosowania się do otaczającego mnie świata i jego reguł. Naprawdę chciałabym robić w życiu coś kreatywnego, coś co dawałoby mi poczucie spełnienia, zmiany, wpływu na innych. Nie mam tych wspomnianych umiejętności, żeby chociażby malować, lub rzeźbić. A w szczęśliwych czasach ciężko jest o dobre wiersze. Ogólnie zauważam, że z wiekiem coraz trudniej mi się zmobilizować do rzeczy, które lubię robić, a na które kiedyś nie miałam tyle czasu. Od siedzenia w domu można naprawdę zwariować, a najgorsze jest to, że naprawdę łatwo wpaść w takich momentach w koło myśli i narzekania, a nie chciałabym się stać marudą, która nie potrafi się wziąć w garść. Naprawdę chciałabym robić w życiu coś, co kocham, lubię, lub coś co chociaż sprawia mi przyjemność lub satysfakcję. Sama narzucam na siebie taką presję, bo w sumie wszystko to kręci się wokół moich własnych wymagań i przekonań o tym, że nadaję się do czegoś więcej, a przede wszystkim, że zasługuje na godną płace. Choc to śmieszne jest, że sama do końca nie wierzę w moje kwalifikacje do czegokolwiek. Kobiety chyba tak mają, to całkiem powszechne zjawisko zaniżania własnej wartości na rynku pracy przez kobiety. Chciałabym umieć pokazać sobie samej, że coś potrafię. Tylko co w sumie?

- moje przemyślenia: moja miłość wciąż płonie
- muzycznie: Zioła, Organki i takie inne
- modowo: czas na maxi sukienki
- nowy cel: wciąż ten sam
- zachcianka: wyjść z kimś na fancy kawę
- serial na dziś: "Dziewczyny"
- dzisiejszy humor: zbyt niespokojny

Brak komentarzy: