10 sierpnia 2015

"Jeśli chce się coś znaleźć, trzeba po prostu szukać."

Prosty cytat w tytule na dzień dobry.
Poczujcie jak przelewam wam moją miłość, radość i optymizm <3:* :)



Dlaczego do cholery jeszcze nie przeczytałam "Władcy Pierścieni"?! Mój zastój w czytaniu książek z czasów liceum daje mi się we znaki. Czuję się okropnie bo tyle rzeczy chcę przeczytać, a do tak niewielu mam teraz dostęp. Na cały pozostały miesiąc tu mam tylko 2 książki! Masakra. Muszę się wziąć za siebie. Jak na razie dzięki Behemotowi ogarnęłam swoje życie ze strony umysłowej - przestałam się zapadać pod sobą. To dziwne jak czasami trzeba dostać w łeb, żeby się ogarnąć. Normalnie jak scena z "Króla Lwa" :) Moje serce jest nadal niezachwiane. Podziwiam się za moją zmianę, nareszcie nie muszę sobie mówić czy jestem kobietą, czy dorosłą. Po prostu jestem. Przestałam się zamartwiać i wiem jakie to było bezsensowne, zwłaszcza że smutałam, a przecież nic się nie działo. Nic złego. A fakt, że nic się nie dzieje w sprawie w jakiej chciałabym... cóż, pora na kolejną lekcję cierpliwości od czasów gimnazjum. Tak cholernie się cieszę! Po prostu spędzam czas oglądając "Plotkarę", czytając, jedząc i ćwicząc, bez wyrzutów sumienia, bez zmartwień. Nawet nie tęsknię, jak to było w porównaniu do poprzedniego czasu przed przylotem na Woodstock. Przechodzę wewnętrzną przemianę, czuję jak moja energia ładuje się z zupełnie innego źródła, niż dotychczas. Wróciłam do uczucia, jaki towarzyszyło mi podczas rozmowy z ludźmi z Przystanku Jezus (o boże to takie niemojowe XD) - czuje w sobie tyle miłości, takiej po prostu, że mam ochotę ją przelać na cały świat, na wszystkich których znam i kocham, Brzmię jak wariatka, prawda? Może :) Może od zawsze trochę nią jestem ;) W każdym razie nie mogę się doczekać aż wrócę do Polski. Pracę w tej chwili traktuję mega relaksacyjnie - zdobędę środki na studia oraz na parę nowych rzeczy... no może nie parę, Amazon ma w sobie mnóstwo tanich, ukrytych skarbów, ale po ich zsumowaniu wychodzi za to niezła fortuna XD Cały Resus. A gdy wrócę wszystko się zmieni. Spędzę ostatnie 2-3 tygodnie w Kielcach, a potem przyjdzie czas na najważniejsze pożegnanie i największy początek. Czasami się stresuję i tak naprawdę najbardziej potrafiłam się dołować właśnie tą myślą, ale teraz podchodzę do tego inaczej. Boję się nadal, ale w końcu przecież gdziekolwiek się nie znajdę jestem sobą. Silną jak Blair, czarującą jak Serena (kurwa jak ten serial się odbija na moim mózgu, lel o.0). Któż inny sobie nie da rady, jak nie ja? Poza tym, moja siła utrzymuje inne osoby. Nie mam zamiaru zawodzić nikogo, nawet jeśli kilka z nich nie jest mi specjalnie bliska. Tak już mam i może to moje "powołanie"... Naprawdę chciałabym być psychologiem :( Widocznie muszę sobie poradzić bez tytułu magistra. Kolejną rzeczą jaka mnie cholernie martwiła jest fakt, że być może moje studia nie ruszą. Lecz teraz nie martwię się, że będę skazana na powrót do UK i pracę do końca życia. Wiem, że tak nie będzie. Dokładając dalej - mam wenę, ale artblocka. Cokolwiek nie napiszę, leci do kosza. To naprawdę problem dla mnie, jednak czekałam tyle czasu, że mogę się wstrzymać. Najwyżej już nigdy więcej nie napiszę nic dobrego. Czasami się tak zdarza, Wiersze towarzyszyły mi w najważniejszych momentach mojego życia. W tej chwili mogą zniknąć. Nie potrzebuję opisywać uczuć. Tym razem jest inaczej, tym razem przeżywam wszystko w sobie. Dzięki temu stałam się samowystarczalna. Moja miłość do kogoś napędza mnie samą, dzięki czemu mogę w końcu rozkwitnąć. To trochę samolubne.,, Trochę dziwne. Bardzo weird tak w sumie. Jednak, póki nadal żyję w harmonii i szczęściu ze sobą, to chyba nie może być ok, prawda? To wszystko to szaleństwo, ale to także kocham. Oczy zielone... Nie wiem sama do końca do czego piję. Czy ten wpis ma być potwierdzeniem przed samą sobą, że wszystko jest w porządku? Kiedyś pewnie by tak było, ale nie teraz. Naprawdę jest inaczej. We mnie samej. Pogodziłam się z rozwojem sytuacji i chyba nadal nie mogę uwierzyć w to, że tak potrafię. Kiedy tak dorosłam, że tego nie dostrzegłam? Moje cele się zmieniają. Moja przyszłość jest bardziej zachwiana niż kiedykolwiek... Podoba mi się to! Idę z falą. W KOŃCU. W końcu jestem dawną sobą. Musiałam przeżyć 2 miesięczny detoks, aby to zrozumieć, musiałam przefiltrować całą swoją krew od nowa, skasować i napisać myśli od nowa. Posklejać moje serce, ale już nie taśmą. Jest znowu całe, Kilka rys. Ale już nic więcej, żadnych blizn, żadnych pęknięć. Znowu mogę się nazywać swoim nazwiskiem. Znowu jestem szalona. Nie muszę nic specjalnego robić, Po prostu czuję, że teraz mogę wszystko. Wiem też, że im dłużej wytrwam w moim postanowieniu i im dłużej będę szła w tym kierunku, tym będę lepszą dla kolejnej osoby. Jednak to nie jest już moim priorytetem. Nie ktoś, tylko JA. Powinnam tak myśleć już dawno temu. Jestem gotowa zwyciężyć każdą walkę, przeskoczyć każdą przeszkodę, każdą niezgodę, negatyw, każdą złą energię. Wszystko rodzi się we mnie od nowa. Nieprawdopodobne, jak Woodstock i przyjaciele mogą wszystko naprawić. A najbardziej - niewiarygodne jak przypadkowe, obce, albo niebliskie osoby są w stanie ukazać rzeczywistość w barwie, jakiej nigdy dotąd nie znałam. Bałam się otworzyć przed nieznanym światem, a przecież tak dużo tym tracę. Nie mogę się doczekać, aż poznam znajomych ze studiów, nowych sąsiadów... A nuż przygarnę jakiegoś bezdomnego kotka? :D Zapomniałam każdą nienawiść. To uczucie jest cholernie destrukcyjne, dlatego cieszę się, że już mnie nie dotyczy. Sądzę że mogłabym przybić piątkę z każdym, kto kiedyś mi zadał ból. Bo już mnie to nie obchodzi. Liczę się ja, moi przyjaciele, poezja, muzyka i miłość. No... i dobre jedzenie. Pod tym względem nigdy się nie zmienię :P Jestem w euforii, nirwanie złożonej ze szczęścia, ogromnej miłości oraz odcięciu myśli.

Koniec mroku.  



- moje przemyślenia: "You don't give up just because things are hard" - Nate
- muzycznie: soundtrack "Begin Again" i "Lot like love"
- modowo: szalony szopping na Amazonie :D
- nowy cel: Bieszczady z boberami
- zachcianka: maliny ;3
- książka na dziś: "Zdrada"
- film na dziś: "Zupełnie jak miłość"
- dzisiejszy humor: odprężona

Brak komentarzy: