12 maja 2014

Matura.

W sumie co tu o maturze się rozpisywać. "Potop" i "Wesele", czyli dwie najbardziej nieupragnione przeze mnie lektury. Nie było źle, może nawet było dobrze. Co do matmy, osiągnęłam jakieś dziwne stadium zajebistości, będąc pewna, że zdam, wychodząc z egzaminu. Teraz już trochę mniej jestem pewna, ale kij - okaże się za miesiąc, jak dostanę wyniki. Angielskim podstawowy był tak łatwy, że aż banalny. Rozszerzony już niekoniecznie. Ustny zdany na 76%. Wos totalnie przerąbany, ale w sumie mogłam się tego spodziewać, pisząc rozszerzenie (dammn, mogłam zmienić na podstawę, którą piszę na jakieś 80%, ale oczywiście lenistwo sprawiło, że nie spojrzałam, jak wygląda arkusz rozszerzenia przed deklaracjami, so close....). Jestem właśnie przed ustnym polskim... i finito. To tyle z nowości maturalnego resusa. I teraz zostały mi tylko popijawy w Woorze, planszówki w Tunelu, Beskidy i plenery.
A 28 do Anglii do pracy :)




W tym roku koniecznie muszę jechać na Jarocin (Anathema <3, Kabanos, Kult, Grabaż 30, czyli Strachy na Lachy i Pidżama Porno, Comą też nigdy nie pogardzę <3). Na Woodstocku też zawitam, ale to bardziej z powodu chęci odkrycia klimatu, niż dlatego, że zachęcają mnie koncerty (no dobra, Coma again <3, Jelonek spoko, Acid Drinkers spoko, i to tyle...) W listopadzie Eluveitie. Wracam 7 lipca, yeeeey ~ :3


- moje przemyślenia: wkraczam na nową drogę
- muzycznie: Milky Chance - "Stolen Dance"
- modowo: celtycki krzyż :)
- zachcianka: zapiekanka i planszówki w Tunelu!
- film na dziś: "Duma i Uprzedzenie" <3
- dzisiejszy humor: stresik

Brak komentarzy: