06 marca 2014

I feel you. And fucking hate Depeche Mode.


No i stało się. 832 dni. Brzmi całkiem nieźle. Tak poważnie... 
Bullshit.
Boję się jak cholera, jejuńciu, jeszcze nigdy nie byłam tak przerażona jak teraz. Przeraża mnie świadomość mojej decyzji oraz tego, jak bardzo odpowiedzialna ona jest i jakie niesie za sobą konsekwencje. To ich najbardziej się boję, choć w sumie powtarzanie przez ostatni tydzień tekstu Abstrachuje "pieprzyć konsekwencje" podnosi mnie lekko na duchu. A tak serio, to nie wiem co będzie i tego się boję. Plan za to na sobotę mam całkiem ciekawy - Bridget Jones, Michałkę i duuużo lodów czekoladowych. Do porzygu. I może Karmi. Ewentualnie wino, mogą być nawet 3. Byleby nie na trzeźwo. 

Cóż mogę rzec więcej? Wczoraj rozpoczął się mój sen. Nieuchwytny i nierealny. Przeżyty, ale nie istniejący, szczęśliwy w nieszczęściu oraz pochwycony, będąc obecnie nieosiągalnym. Mimo wszystko zmierzam do niego i dotykam go, muskam palcami i jest już tuż tuż, na wyciągnięcie ręki. Mam go, ale tak jakbym nie miała. Czuję bliskość, ale mimo to we mnie jest pustka. Znowu pędzę za tym, czego pragnie moje serce, znowu zaprzęgam się i biegnę przed siebie. Tym razem cel mam przed oczami. To już drugi strach. Boję się utracić ten cel.


- moje przemyślenia: czasem lepiej przejść na drugą stronę
- muzycznie: Strachy na Lachy i Kult
- modowo: nowa czarna spódnica :3
- nowy cel: kupić gorset czarny
- zachcianka: lody czekoladowe
- serial na dziś: "House of cards" <3
- dzisiejszy humor: przerażona

Brak komentarzy: