12 marca 2014

Chcę mieć tą samą siłę...

... o jakiejś kiedyś pisałam tu, dawno, dawno temu. Nie mam w sobie żadnej energii, motywacji, czegokolwiek, a przecież muszę się wziąć w garść - matura już w maju. Choć nawet i w to zaczynam już wątpić, może jednak byłoby lepiej, gdyby mnie nie dopuścili do niej w tym roku. Wyleciałabym do Anglii, popracowała, wróciła znowu do trzeciej liceum, uspokoiła myśli, uczucia, dojrzała trochę w tym małym móżdżku. Zaczęłabym nowe życie. Od zera. Czasami tak bardzo o tym marzę.
Uśmiechać się jak kiedyś.



"Jestem jak ptak,
staram się unieść ponad niebo,
które przeze mnie samą
jest dla mnie więzieniem."

Już nawet nie mam co pisać, w sumie to mogłabym siedzieć w domu, aż do zimy. To dziwne, fascynujące wręcz, ile człowiek w sobie jest w stanie pomieścić skrajności. Mam dwie osobowości. Jedna cierpi i chce cofnąć czas, żałuje wielu rozwiązań spraw, wielu słów, które przecież nie zostały powiedziane bez celu ani rzucone od tak. Ona płacze. Druga szuka uśmiechu na twarzy tej pierwszej, jest silniejsza, jednak to ta pierwsza jest uparta jak osioł. Pierwsza krzywdzi drugą, ale druga łamie jej serce. Tak to jest mieć serce dzielone na pół. To nigdy nie mogło się udać. Teraz najwyższa pora nie na podjęcie decyzji, ale na zabicie którejś z nich. Jakby to tak mainstreamowo ująć, żadna nie może żyć, kiedy ta druga żyje. Przynajmniej nie normalnie.
Może masz rację A. i rzeczywiście powinnam nauczyć się od nowa jak to jest być nastolatką, jak to jest się zakochiwać, zrywać, zauroczyć, zrywać z lekcji, aby iść na piwo do Woora, albo jechać pociągiem na koncert bez biletu powrotnego i noclegu. Z drugiej strony nienawidzę się za te myśli.
Jak więc można pokochać, nienawidząc samego siebie?
Nie powinnam przeżywać takich dramatów, ja mam kurwa jebane kilkanaście lat. Nie umiem sobie poradzić z taką odpowiedzialnością, nigdy się aż tak o to nie prosiłam, nigdy nie byłam świadoma tego, co to ze mną robi. Nie chcę, kurwa, nie. Nie tak. Nie z myślą, że za każdym razem, gdy się do kogoś przywiążę to będę musiała się bać, że tę osobę stracę. Że gdy się rozstaniemy to już nigdy nie będę tamtą, zabiję ją. Zabijam, albo w sumie już wsadziłam nóż, tylko teraz czekam, aż ta mała, naiwna suka się wykrwawi, potem będę tańczyć boso, na posadzce z w jej krwi i łzach. Tak... zawsze podobał mi się taki klimat. Zawsze, całym życiem prosiłam się o coś takiego. Okłamałam samą siebie, okłamałam wszystkich wokół. Ja nie jestem już sobą.


- moje przemyślenia: a więc stało się
- muzycznie: Perfect, zamuły, zamuły, zamuły
- modowo: gorset + spódnica <3
- zachcianka: zobaczyć Mylną... w końcu
- film na dziś: "Diabeł ubiera się u Prady"
- dzisiejszy humor: a weź kurwa...

Brak komentarzy: