23 lipca 2013

Jarocin Festiwal 2013

No i skończone... 3 dni z S. na polu namiotowym, bez internetu, bez prysznica i miękkiego papieru toaletowego. Mimo wszystko było warto. Tym razem moim sercem zawładnęła Maria Peszek, która swoją energią na scenie po prostu powala. Oczywiście zaraz po niej Kasia Nosowska. Tym razem dla odmiany Hey zagrał swój debiutancki i mocno rockowy album "Fire". Aż płonęło na scenie :) Tradycyjnie Strachy na Lachy, których każdy koncert według mnie jest dobry, oraz po raz pierwszy Happysad. A na małej scenie Brudne Dzieci Sida i znowu rzucanie drobnych na wino :D Poza tym odkryłam Suicidal Tendencies oraz Franka Turnera.




W sobotę inteligentnie postanowiłyśmy napić się piwa w południe, pomijając fakt tego, że miałyśmy nad głowami istną żarówę. No i w ten oto sposób przespałyśmy popołudniowy koncert Farben Lehre oraz Huntera xDDD ale ciii, następnym razem odrobimy zaległości :)


No to już wiem, że płyta Jezus Maria Peszek dochodzi do mojej listy "I wish" <3

- moje przemyślenia: nie lubie, jak spóźniają się przesyłki, na które czekam ;<
- muzycznie: muzyka z "Króla lwa"
- modowo: aztecka koszula <3
- nowy cel: W czwartek - koncert Depeche Mode
- zachcianka: na mrożone latte
- film na dziś: "Opowieści z Narnii" po raz enty
- dzisiejszy humor: leniwie, ale przyjemnie

Brak komentarzy: